- A gdybyśmy tak utarli osiem dużych ziemniaków?
- na tarce?
- Małgoś!
- no co? Upewniam się!
Więc utarłam ziemniaki, dodałam jajo, dwie łyżki mąki, przyprawy różne… lubimy przyprawy. Zabrał się i pojechał połazić z kumplami. Kroję wołowinę w kostkę, obtaczam w mące, rozgrzewam oliwę w rondlu. W drugim mniejszym, w gotującej wodzie, rozpuszczam bulion, dodaję dziesięć ziaren ziela angielskiego i sześć liści laurowych. Wołowina zarumieniona, dobrze wysmażona, zalana bulionem - pachnie. Tak ma pachnieć! Kroję w kostkę dwie wielkie cebule i w płatki cztery ząbki czosnku. Trę dwie marchewki na grubych oczkach. Cebulę i czosnek smażę na patelni, dodaję pieprz i trochę przypraw - jakie kto lubi - najlepsze określenie. Kiedy się już tak dusi i dusi, dodaję marchewkę. Jeszcze chwilę, a może dwie, czytam newsy. Do piekarnika na najwyższą półkę, układam cztery połówki papryki, wcześniej umyte i wydrążone. Przypiekam je na grillu. Wołowinę zmniejszam na minimum, bo wypływa, dodaję zawartość patelni - smakuje wybornie. Oglądam zdjęcia na FB, gadam, czytam, piję kawę, łyk, i kolejny. Pięknie pachnie, więc wracam do kuchni. Paprykę wyciągam po około piętnastu minutach, może dłużej, ale niewiele. Studzi się, trudno ją kroić na gorąco. Jedną łyżkę mąki prażę na patelni, bez żadnych dodatków, jak się zarumieni dodaję ją do rondla z wołowiną i mieszam, pięknie się rozgotowuje w rosole i w nosie mam, że nie powinno się zaciągać sosu mąką. Kroję w kostkę paprykę, dodaję do sosu… przykrywam pokrywką, wyłączam kuchenkę.
Później smażę, i odsączam placki na ręcznikach papierowych, podaję placki z gulaszem… znikają
Medytacyjne niemal.
OdpowiedzUsuńNie przyszło mi to do głowy :)
UsuńNo tak... teraz można się obejść smakiem:-)
OdpowiedzUsuń:) jest tyle smakołyków...
Usuńmuszę natychmiast coś zjeść zupełnie o tym zapomniałem :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Rafał
smacznego :) zapominalski?
UsuńKochana, czy Ty masz siedem rąk??
OdpowiedzUsuńAż u mnie pachnie! ;P
Czasami tak się czuję - trafiłaś w sedno
Usuńbuziak
zwabiłaś mnie tu zapachami:)) pora coś zjeść:)
OdpowiedzUsuńA jam w pracy i teraz sobie będę przydeptywać jęzor bo mi zwisa do podłogi ...aż tu pachnie ten Twój gulasz :)
OdpowiedzUsuńMajka
Maju, miłej pracy zatem :**
Usuńjedzonko?:) tak tu dużo o nim:) a teraz może, Małgosiu, na spacer?:)
OdpowiedzUsuńdokładnie, spacerek za chwilę :)
UsuńA opis to w trakcie czy dopiero po? Bo między zdaniami jakby się chowało.... i piszę, i piszę.... :)
OdpowiedzUsuńOpis na boku, zupełnie :)
UsuńWidocznie słuchy że robisz dziś gulasz, doszły aż do mnie, bo dziś słyszałam "placków mi się chce, i gulaszu..."
OdpowiedzUsuńA tu spaghetti:-)
no to masz na zaś - pomysł :P
Usuńczy nosorożce lubią placki???
OdpowiedzUsuńLubią, oblizują palce po posiłku :)
Usuń..., a co z rogiem, czy on pomaga, czy przeszkadza w jedzeniu placków, czy może nadziewają sobie placki na róg w kolejności od największego do najmniejszego, bojąc się, żeby im nikt nie wyżarł w "międzyczasie"???
Usuńmuszę z nim pogadać o tym rogu, wczoraj delikatnie napomknęłam, ale powiedział - nie waż mi się o nim pisać... no cóż, jakoś to załatwię - specjalnie dla Ciebie :*
Usuńupsss, to może ja sobie poczytam w Wikipedii, bedzie mniej niebezpiecznie, co???
Usuńspokojnie, dam radę, nie stresuj się :)
UsuńJa to znam pod nazwa "plack cyganski":))
OdpowiedzUsuńTych nazw jest o wiele więcej :)
Usuńnie dziwię się, że znikają, ja bym na tarce :)
OdpowiedzUsuńno i tarłam, tarłam... ale mam plan - kupić nową tarkę
Usuńalbo poćwiczyć siłę perswazji na pomocy domowej :)
UsuńTak, w tym momencie akurat się rozpełzła...
Usuńmusiało być pyszne! ależ się głodna zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńBeatko - ściskam
UsuńPlacki ziemniaczane to moje ukochane jedzenie. Ze śmietaną, z gulaszem, z jakimkolwiek sosem.
OdpowiedzUsuń... już jest lepiej... smutek czasem jest potrzebny...dla "wytrzeźwienia"...
Cieszę się, że lepiej... buziaki
UsuńJak przylecisz, to zrobię Ci placki
proszę, dzisiaj smakowicie pysznie i pachnąco
OdpowiedzUsuńj
Jadwigo, pozdrawiam
UsuńCodzienność jest jednak bardzo urokliwa:-)
OdpowiedzUsuńBardzo, uwielbiam...
Usuń