wypchane kieszenie przez przesuwające się przedmioty,
grzebień. Z założenia z tożsamością, a bezimienny
w kolorze złota, w pozycji horyzontalnej, nad ranem
tasuje włosy. Wieczorem tnie gotowe do ścięcia.
Dwa malachity z wywierconych dziurek w kolejności
wpleciony rzemień, wystaje na zachód i zmoczony
w słońcu sztywnieje, oryginał wypasiony nad łąką,
między drzewami. Więc zapominam języka, nie pamiętam
o objawieniach wygłaszanych w teoriach.
Zwierciadło, z niego pije każdy dział kultury, zrobi miejsce
dla mordeczki Shih Tzu przeglądających się w szafach roczników
dziewięćdziesiątych. Spójrz, kieszeń nie pomieści dedykacji
czytelników, wykałaczek, kartek, karteluszek, bez których książki
gubią rytm i formę.
Dojścia do wyjścia. Wtedy siadamy, wstajemy przez pytania
kolejne bunty, rozpoznajemy w metaforach Hegla. Tylko nieśmiertelni troglodyci
umierają, zanim wypadną z głowy, jak poważne opowieści Borgesa. Studnie
pod gruzami, początek rzeki.
Hegla nie czytałem, ale mogę za to Ciebie czytać a Kasia fajnie maluje:)
OdpowiedzUsuńbuziak
Rafał
Cieszę się, że Kasia mnie odkryła, bo teraz mogę spokojnie oddychać jej obrazami :)
UsuńZmieniłam adres bloga, dlatego jeśli obserwowałas Relishingmeals.blogspot.com obserwujesz, jest już nieaktualny. Problemy techniczne były tego powodem. :( Zapraszam na nowy: relishmeals.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
whiness
I ja sie zgadzam z Anonimowym:)
OdpowiedzUsuńAnonim, to Rafał Babczyński, mój przyjaciel i ilustrator Maliny :)
UsuńUwaga, moje wrażenia.
OdpowiedzUsuńPoczątek - erotyk, końcówka liceum.
Tak mi się kojarzy :-*
Erotyk w liceum? U nas chyba się nie "przerabia" opowiadań Borgesa :P Hegla i takich tam :)
UsuńNooo widzę, że Panie chcą sprowadzić poezję do czynników czysto materialnych... ;) Brzmi seksownie... ;)
OdpowiedzUsuńabsolutnie, nic takiego nie chcę... :)
UsuńZnowu Ty u mnie, a ja u Ciebie:) I to rozumiem:)))
OdpowiedzUsuń:) dokładnie
UsuńW uproszczeniu - rzeczywiście - dla mnie najważniejsze są dojścia do wyjścia.
OdpowiedzUsuńA ja tam wolę czasem nigdzie nie wchodzić, wtedy nie muszę pilnować wyjścia :P
UsuńPisanie i mówienie są trochę podobne, czasem bardzo podobne, więc z zapomnianym językiem, bez problemu. Jakoś mnie poruszył ten zapomniany język ...
OdpowiedzUsuńA pisanie w "zapomnianym języku"? Ale mi się przyczepiło!
Uściski!
"Z tożsamością , a bezimienny" "nad ranem tasuje włosy"
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie tak bardzo imienna i tasujesz moje myśli, nie tylko nad ranem... .
"kartek, karteluszek, bez których książki gubią rytm i formę"
Twoje pisanie to dla mnie kartki, karteluszki, dzięki którym moje dni zyskują piękną formę i rytm.
dygam
Usuńwiesz, M. siebie też można zapomnieć, nie tylko języka :)
OdpowiedzUsuń