Kasia maluje panterę, czerwone plamy na skórze,
chwilę przed starością, zmieni kolor włosów,
wciera więcej terpentyny w ręce.
Piszę list.
Pachnie czekoladowym ciastem, sarnie nosy
przy uszkach, drobne palce nawijają loki,
barany z ufarbowanym runem, trochę
szaleństwa. Szesnastolatki, jedna po drugiej
z wytatuowanymi skrzydłami odlatują, zanim matki
wrócą do domu. Chciałbyś abym miała wątpliwości,
linijka po linijce wypełnione pretensjami. Rodzaj zwątpienia
- ręce w kieszeniach, wydeptane pięty.
Co z tego, że niepisanie ściąga usta w grymasie,
kształtuje płótno, grafitową ścianę, biurko
z drewna tekowego. Zapach wosku i resztki pyłu.
Jej drapieżność wyssana z mlekiem, sterczy
sutkami. Przy każdym szarpnięciu.
Tyle obrazów!
OdpowiedzUsuńCo by nie mówić, przebija z nich niepokorność :)
I dobrze!
chociaż pokorne ciele, no ja niekoniecznie potrafię :)
Usuń"Jej drapieżność wyssana z mlekiem, sterczy
OdpowiedzUsuńsutkami. Przy każdym szarpnięciu". <3
jak dobrze móc znowu Cię czytać:)i nie pomiędzy lajkami.. tylko tutaj... pozdrawiam Cię ciepło..powoli wracam..:)))
OdpowiedzUsuńZmarszczek dostanę, tak się skupiam przy czytaniu.
OdpowiedzUsuńPrzemawia do mnie zdanie o wątpliwościach wypełnionych pretensjami.
mamy podobnie :) staram się nie marszczyć :P
UsuńPoczułam czekoladowe ciasto, pochylona nad kartką Twojego listu
OdpowiedzUsuńi wyciągam ręce z kieszeni... .
usiądź na chwilę, właśnie palimy w kominku - klimat jest :)
Usuń