wtorek, 17 lipca 2012

Rozmawiamy

Caleb O'Connor


Kimkolwiek są, nie przychodzą do głowy - niewielu przyswaja
inicjatywę, by zaśpiewać. Kwiat zakwita i nie trzeba kadzideł.
Zapach najdłużej pozostaje w drzewie; w porcjowanej truciźnie,
pojedyncze słowa do zdań w rozpadzie. Nucisz!

Pożyczone sukienki, buty mocno przydeptane - perwersyjny
fetysz jest niedobrym słowem, które ułożone na piersi przestaje
grzeszyć. Zwija się i dąsa. Głęboko wchodzi. Na fotografiach czarno,
biało, może czarno-biały jesteś w środku, a jakbyś nie był?
Z tą jego zazdrością, pozorowanym prawem do pragnień,
których nie ugasisz winem, ani gazowaną.

Kwestia kształtu: wiotkie płatki opadają równo z powiekami,
dlatego malujesz jaskółki wyraźniej, czarną kredką - milimetr
rozszerzasz do dwóch. Cumujesz przy kawiarni, tyłem do Morza
Północnego. Tam też wyjątkowe zimne lato, więc wciągam spodnie,
drapiący sweter. Czochram się - znowu o tym samym szorstko.

5 komentarzy:

  1. Tylko nie drapiący sweter...

    OdpowiedzUsuń
  2. no...tam wyjątkowo zimne lato, pakuję sweter

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja... poczekam na pogodę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj kiedy wyjrzałam przez okno, pomyślałam, że teraz to będę miała tak codziennie - szorstko :) Dziękuję mili za poczytanie!

    OdpowiedzUsuń