Słyszę dreptanie, gdy deszcz się kończy,
zamglone łąki puchną, z wyjątkiem stworzeń ze szczelin.
Żyją nocą, bo wtedy łatwiej uciec nie zwęglając ciała.
Lubię otwarte usta i włosy umiarkowanie przycięte
błyszczą się - na szyi fasetowane onyksy.
Łączą nas programy rozrywkowe i zakłady przeliczane
na sto procent. Leżysz bez ruchu pomiędzy porcelaną babci
a kubkami, z których należy wypić herbatę zanim wystygnie.
Klęczę z bezradności, a kiedy kolana zaczynają krwawić
wypadam wprost na ulicę. I nie potrafię opisać złości.
Owinięte stopy nie pozostawiają śladów, pęknięcia
pierzchną na wietrze. Nie kurczą się, kiedy po proszę
o ciszę, jeszcze nie wiem czy wejść do środka.
Matko jedyna...chron mnie mnie "złączką" z kimkowliek prez polskie programy rozrywkowe...To będzie oznaczać bardzo smutny koniec.Wszystkiego.
OdpowiedzUsuńAktualne.
Niech Cię chroni!
UsuńTak mi się nasunęło, że bezradność, złość szczególnie potrafią opanować mój stan ducha w walce z chorobą. Kiedy to nadzieja upada i wściekam się nie do opisania i ta ulica, która przyjmie każdą łzę i krzyk.
OdpowiedzUsuńTam się najlepiej "wypada".
Trudne emocje, jeszcze trudniej panować nad sobą!
UsuńNoc.
OdpowiedzUsuńWyjrzałem ze szczeliny.
Przeczytałem.
Na sto procent wiem, że moje ciało nie ulegnie zwęgleniu.
:) :)
UsuńCzy wejść? Nie waha się tylko ten co nie myśli:)
OdpowiedzUsuńa jest ich, jest!
OdpowiedzUsuńkrwawiące kolana puchną
OdpowiedzUsuńjak zamglona łąka
ostatnią kroplą deszczu
rozcieńczysz ból i krew...
Żeby tak się dało, świat byłby cudowny...
UsuńTrudno opisać złość, bo ma wiele twarzy. Też nie lubię zimnej ...herbaty:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Można ją rozrywać i dalej się rozwarstwia i tak dzień po dniu
Usuń