"Nie krzycz, nie proś. Kiedy przekłuję się
do uszu, wtedy do mnie mów"
/Mirka Szychowiak/
po kilku miesięcach wybarwione
agaty roztrzaskane pośrodku korytarza
zatrzymałeś na trzecim stopniu
niekiedy wychodzę frontowymi drzwiami
leniwie ciągnę koc z ramion
spadają maile większość z nich rozumiem
bez słów zanim przez nie popatrzę słychać kroki
koniec musi być mocny
polubiony
OdpowiedzUsuńZapewne, chociaż jeszcze nad nim pracuję :)
UsuńPiękny wiersz
OdpowiedzUsuń:*
Usuń"niekiedy wychodzę frontowymi drzwiami
OdpowiedzUsuńleniwie ciągnę koc z ramion"
szczególnie ten fragment działa na moją wyobraźnię:)
na moja wyobraznie ten fragment tez podzialal:)
Usuńa obraz swietny!
Miłe panie podobno już blisko do wiosny :)
UsuńOpisujesz te chwile, o których przeważnie nie chcemy lub nie mówimy mówić :)
OdpowiedzUsuńI to skutecznie i pięknie...
pozdrowienia!
I z czytaniem tego też jest chyba problem, sama nie wiem na ile skutecznie, miło, że jesteś Iw!
UsuńZawsze frontowymi, nigdy inaczej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie zawsze się udaje :*
UsuńJa też najbardziej potrafię sobie wyobrazić ten ciągnięty koc - w czym nie będę oryginalna :-)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Koniec musi być mocny, choć często tak nie jest.
OdpowiedzUsuń