czwartek, 8 marca 2012

epizod drugi





"Nie krzycz, nie proś. Kiedy przekłuję się
do uszu, wtedy do mnie mów"
/Mirka Szychowiak/


po kilku miesięcach wybarwione
agaty roztrzaskane pośrodku korytarza
zatrzymałeś na trzecim stopniu

niekiedy wychodzę frontowymi drzwiami
leniwie ciągnę koc z ramion


spadają maile większość z nich rozumiem
bez słów zanim przez nie popatrzę słychać kroki
koniec musi być mocny


13 komentarzy:

  1. "niekiedy wychodzę frontowymi drzwiami
    leniwie ciągnę koc z ramion"

    szczególnie ten fragment działa na moją wyobraźnię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na moja wyobraznie ten fragment tez podzialal:)

      a obraz swietny!

      Usuń
    2. Miłe panie podobno już blisko do wiosny :)

      Usuń
  2. Opisujesz te chwile, o których przeważnie nie chcemy lub nie mówimy mówić :)
    I to skutecznie i pięknie...
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I z czytaniem tego też jest chyba problem, sama nie wiem na ile skutecznie, miło, że jesteś Iw!

      Usuń
  3. Zawsze frontowymi, nigdy inaczej:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też najbardziej potrafię sobie wyobrazić ten ciągnięty koc - w czym nie będę oryginalna :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam. Koniec musi być mocny, choć często tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń