możliwe że z wyjątkiem wyobraźni nie radzę sobie
z otwieraniem drzwi chociaż dziś wojowniczo hoduję
kaktusy i drzewka cytrusowe przedtem poświęcałam
tobie więcej uwagi i przynajmniej wiedziałam kiedy
nie będzie padało
chwilami nudzimy się wtedy stajemy na końcu drogi
ostatni raz jadłeś śniadanie obok bombardowali
dla pieniędzy i żadna przeszkoda nie była tak wielka
żeby kurs euro oszalał więc proszę porozmawiajmy o stratach
echo podpowiada nie wystarczy przylecieć pod moje biurko
Dobrze, że jest jeszcze co czytać. Bo porozmawiać rzeczywiście coraz trudniej w tym posranym, uzależnionym od kursu euro, świecie. Pozdrówka, Małgorzato :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to co piszę, jest takie zjadliwe, tak sobie myślę, że chyba nie najlepsze, ale bywa i tak... dziękuję Michał za poczytanie i zrozumienie :)
OdpowiedzUsuńjaki ślicznaisty blogasek
OdpowiedzUsuńZjadliwe, powiadasz? Jeśli zjadliwe, to tylko w tym nieprawidłowym tego słowa znaczeniu: daje się zjeść. Dodałbym: ze smakiem. Czyli jest dobre.
OdpowiedzUsuńI bardzo mi miło jeśli Twierdzisz, że dobrze odebrałem tę odrobinę śpiewnej melancholii, a może tęsknoty, do... Bo ja wiem...? Może czegoś, co każdą miłość rozpoczyna? Jeszcze raz pozdrawiam - serdecznie :)
Tom - taaa
OdpowiedzUsuńMichał - trwam w miłości nieustająco, dlatego jestem taka uważna, co się dzieje dookoła mnie :) jeszcze raz dziękuję :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńj
Śliczniasty??? ;D niezłe ;p
OdpowiedzUsuńTroszkę mnie zestresował ten wiersz... skupmy się może na naszych bliskich, a nie na kursach :) święta w końcu idą!
Będzie jakiś świąteczny wiersz? :)
P.S.
Margo! Znam ten ból :) tę wredną krowę zwaną Pokusą!!! W moim biurze ciągle coś się je i ciągle ktoś częstuje! I jak ciężko się odmawia nowego rodzaju Milki... Ale czasem... dlaczego nie? :) jedna kosteczka... :)
Jadwigo - wzajemnie :*
OdpowiedzUsuńMiała Mi - nie stresuj się kochana!
OdpowiedzUsuń