Od najmłodszych lat uczymy się mnóstwa słów, nic dziwnego, że w pewnym momencie napotykamy ludzi, z którymi rozumiemy się właśnie bez nich. Oni wiedzą, o jaki kawałek muzyki chodzi, kiedy nucę pod nosem, ja wiem, kiedy skończyć.
Wiem również, że muszę wyszorować zęby, język i szczeliny wszelkie, nie tyle wypielęgnować, co pielęgnować. A kiedy ucho swędzi, drepczę po patyczki do szafki łazienkowej i a cappella każdego ranka nucę jutrznię, czy chcę, czy nie – mając wrażenie, że jest ze mną cały chór. Mam wyrozumiałych sąsiadów.
Stoję w oknie, pada deszcz a praca się zacięła i nie idzie, nawet wykorzystując ekspres na wszelkie sposoby dostaję obrzydzenia. W końcu pomyślałam, żeby skoczyć z ostatniego piętra, poczuć zawiść ptaków, które chronią się przed deszczem i radość, która mnie uwolni po dotarciu do ziemi – wolność. Nikt się nie orientuje o czym myślę, nie gromadzę śmieci pod drzwiami, uśmiecham się do przechodzących ludzi i dygam – dzień dobry, dobry wieczór. Wymawiam najprostsze zdania bez zająknięcia. Na czas oddaję książki do biblioteki – bez narzekania, że nie mogę oddychać. Pamiętam słowa, mnóstwo słów. Przesuwam się ulicami, uderza we mnie smród z bram, twarze w oknach, czasem święte obrazy, do których nikt już się nie odwołuje. Ważne, żeby zdmuchnąć kolejną świeczkę, by nie zajęli mieszkania a pogoda była od poniedziałku do niedzieli i koniecznie bujany fotel, nieskrzypiący, taki zaczerpnięty z gazet i telewizji. Nie wiem skąd potrafię jeździć na rolkach i grać na nerwach. Chociaż rolki, to pewnie z dzieciństwa. Nerwy – przyszły z czasem - ja w jedną one w drugą stronę.
Czytam wiersze i mogłabym napisać, że słońce pięknie świeci, a wiersz jest ponadczasowy, liryczny i taki och ach, ale nie napiszę, z prostej przyczyny, jest to egzaltacja i kłusownictwo, takie bezczelne, prosto w oczy. Spróbuj napisać, że coś się nie podoba i przestaję wtedy cieszyć się popularnością, bo to zła kobieta była!
A on ma wzwód, kiedy tak stoję w tym oknie i ociera się o moje łydki, dobrze, że nie potrafi czytać, jemu wystarczy zapach waleriany o północy, najlepiej na balkonie sąsiada – z piękną perską kotką. A ja waham się, złożona z ułomków i dajesz mi święty spokój, bo przecież ciśnienie spadło już jakiś czas temu, a próżnię wypełniają szczelnie żywioły i takie tam – na a… mądrość antyczna, po cholerę się włóczę po sieci, rozmawiam z ludźmi, dla których nic nie znaczę. Nawet nie znamy się na odległość. Wracam do Gombrowicza, czy żyję, czy umieram – jestem zła. Nie mam podobnych argumentów, a okolica rozumie mnie bez słów. Nauczę się innych języków, żeby przez przypadek nie ominąć podobnych drobiazgów do mnie.
Była ciepła i cicha noc. Wszyscy w domu już spali. Otwierałam lodówkę, zamykałam lodówkę, książki otwierałam i zamykałam, wychodziłam na balkon, wracałam z balkonu. Wszyscy w domu słodko spali, a ja drugi tydzień nie spałam. Nie było co ze sobą zrobić. Weny nie było. Założyłam pierwszego bezsennyego i anonimowego bloga. zaczęłam gadać do kosmosu, a kosmos odpowiedział.:)
OdpowiedzUsuńJezu..ja chyba nie jestem tu na miejscu..przeczytałam...jakoś tak smutno się zrobiło...Dlaczego Cię rozumiem?
OdpowiedzUsuńJezu..ja chyba nie jestem tu na miejscu..przeczytałam...jakoś tak smutno się zrobiło...Dlaczego Cię rozumiem?
OdpowiedzUsuńrozumie bez słów to chyba dobrze...
OdpowiedzUsuńJa też zrozumiałam - jednak można;-)
OdpowiedzUsuńprzeczytane. podoba mi się Pani proza :)
OdpowiedzUsuńMargo, jak miło Cię czytać po urlopowej przerwie. Znów mam to wrażenie - "czytania Ciebie", nie tylko Twoich wierszy, prozy... . :-))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda: nikt nie wie o czym myśli druga osoba ;)
OdpowiedzUsuńMarii - bo kosmos wielki jest :)
OdpowiedzUsuńPchełko - uśmiechaj się Pani :)
Beatko - dokładnie!
LadyBird - pewnie można :)
Nocny - a co Ty mnie tak Paniujesz?
Anulko - jak miło Cię widzieć i w wyobraźni słyszeć, po urlopie :)
Pięknie!
Magenta - a może są tacy, co wiedzą?!
Dziękuję pięknie za poczytanie i refleksje :)
Ciekawe, złożone, trudne, ludzkie, osobiste i w ogóle...
OdpowiedzUsuńlubię tu być, lubię czytać
OdpowiedzUsuń"po cholerę się włóczę po sieci, rozmawiam z ludźmi, dla których nic nie znaczę. Nawet nie znamy się na odległość"
a może jednak znaczymy coś więcej..
nic nie dzieje się bez przyczyny
nikt w naszym życiu nie pojawia się przypadkowo..
pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńBibi - czasem myślę, że sama niosę sobie zagubienie, będąc niczyja a ciągle w śród ludzi. rozpisując cykle, oddaję się procesom tworzenia, przecież mogłabym bujać nogą na słońce... pytanie tylko po co?!
OdpowiedzUsuńEuforko - to przekorny zapis, uwielbiam moich czytelników :)
Dziękuję mili :)
Nawet nie znamy się na odległość"
OdpowiedzUsuń- eee Margo, chyba na odległość to się znasz z nami wszystkimi, gorzej z tym "na bliskość"... chyba jakiś wariat wsiądzie do tego swojego dzisięcioletniego wypasa marki mercedes i pojedzie te 108 km na północ od Miasteczka G.!!!!!!!!!!!!!Mimo obolałego i chorego starczego ciała!
Z.M.P.
Acha! Tekst - rewelkowy!
OdpowiedzUsuńZ.M.P.
Marku - już przywykłam, że mężczyźni mi tylko obiecują :) Dbaj o siebie! Koniecznie! A książeczka z listami, to kiedy ujrzy światło dzienne?
OdpowiedzUsuńPrzedzieram sie z luboscia przez Twoje eseje,pzdr
OdpowiedzUsuń