Przed siebie. Tam, gdzie kiedyś był cień, miękkość mchu i rozmowa drzew, teraz puste pola, połacie wyciętych pni albo pień za pieńkiem, czarne od słońca, jakby ktoś wypalił krajobraz. Piasek był czarny, korzenie owinięte ciemnością, jakby ziemia żałowała. Cisza. Tylko w oddali szum samochodów, daleki, obcy, nieprzynależny. Na końcu, kiedy już wychodziłam z lasu, pojawiło się kilka kani. Patrzyły na mnie z traw, spokojne, jakby mówiły: Margo, dzielimy twój smutek, gorycz i żal.
Wygląda na to, że ta bezmyślna wycinka, określana przez leśników jako pozyskiwanie, zakończy się dopiero wraz ze śmiercią ostatniego dorosłego drzewa.
OdpowiedzUsuńM
Ten szum zawsze mnie irytuje. U mnie nie można wejść w las na tyle głęboko, by nie słyszeć - szumu samochodów, ludzi, samolotów. Czasami próbuję wyłączyć się gdzieś tam, pośród drzew, ale nie sposób. Chciałabym móc pójść kiedyś z Tobą na spacer, taki cichy - bez tego wszystkiego wokół.
OdpowiedzUsuń