wtorek, 10 czerwca 2025

[XV] barwa toni

 





jest coś ciężkiego w patrzeniu na zieleń,
ale nie tę z katalogu – nie #1DCB67,
lecz tę, co rośnie na spodzie stawu,
tam, gdzie światło już nie dochodzi wprost,
tylko załamane, zmęczone,
rozbite jak glif bez światła między znakami.

ta zieleń to bardziej cisza gliny
niż kolor.
taka, co klei się do palców,
zanim jeszcze nazwiesz ją zielenią.

język natury nie zna nasycenia –
to nie Pantone 5763 C,
to nie italic ani black condensed.
to raczej niedopowiedzenie,
jak w literze e, która się nie domyka,
bo ktoś przerwał zdanie łzą.

z dna jeziora wynosiłam w dłoniach
nie kamienie, tylko myśli –
trudne do złożenia.
każda z nich miała odcień –
niebieskoszary, jak cisza ryby,
czerwonożółty, jak gniew trzcin w wietrze,
a czasem zielony – jak strach kijanki.

pamiętam, jak drewno moknie.
to wtedy pachnie najbardziej –
stare książki w języku,
którym już nikt nie mówi.
kiedy deska pod stopą wydaje dźwięk –
to tak, jakby coś chciało przemówić,
ale było zbyt skamieniałe,
zbyt mocno zanurzone w historii.

świat miał kiedyś więcej kerningu,
więcej miejsca między zjawiskami.
teraz wszystko się styka,
przestrzenie są za małe na ciszę,
na oddech,
na zrozumienie,
na łagodność dla oka i duszy.

czasem wchodzę znów do wody.
nie żeby pływać.
żeby dotknąć dna.
żeby się upewnić, że glina tam nadal jest,
że z niej powstałam,
z niej – i z koloru
którego nie da się wydrukować.



9 komentarzy:

  1. zielony jak strach kijanki... potrafisz malować uczucia jak nikt inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że potrafisz zobaczyć te uczucia tak głęboko.

      Usuń
  2. Już choćby to, że Twój wiersz zmusił mnie, starego stronnika prozy, abym się zastanowił, jaki kolor ma mój strach, niech świadczy o tym, jak pięknie to wszystko poubierałaś.

    PS - koloru mojego strachu to chyba ten, którego się nie da wydrukować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ene! Doceniam ogromnie! Cieszę się, że wiersz trochę namieszał i skłonił do myślenia — to już sporo. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    2. Och, cóż tam ja, mnie nie ma za co dziękować, na mnie proszę nie zwracać uwagi, niemniej szepczą już gdzieniegdzie koryfeusze po internetach, spotkaniach autorskich i księgarniach, srogo ruminują i na nowo skurczybyki definiują, że teraz to epika, liryka, dramat i Skrzydła, tak powiadają, słowo, sam słyszałem, w tym więc sensie można wyjątkowo a nawet trzeba na mnie uwagę zwrócić.

      Usuń
  3. Pełno tu miejsc, gdzie moje milczenie się odzywa. a zapisać go nie potrafię, jak kolor gliny nie do zapisania. Dziękuję Małgoś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedno z najpiękniejszych zdań, jakie otrzymałam w komentarzach: „pełno tu miejsc, gdzie moje milczenie się odzywa”. Jakbyś napisała echo mojej intencji, tej kruchości, co unosi się tuż nad głosem. Glina, której nie sposób zapisać. Tak, dokładnie tak to czuję. Dziękuję Ci, że weszłaś w ten wiersz z własnym tchnieniem. :*

      Usuń
  4. Małgoś, ja dziękuję, że mam w co wchodzić.

    OdpowiedzUsuń