sobota, 24 maja 2025

Lekcja robienia matchy (z lisami w tle)

 



(z opowieści, którą Sophie zapamiętała na slowy)

A skoro o gapach mowa –
to lisy, Buniu. Zawsze lisy.
Siedzą nieruchomo za donicą z paprocią,
tam, gdzie zaczyna się early-late tea,
a kończy popcorn day.
Czekają.

Matcha nie lubi pośpiechu.
Trzeba ją budzić głosem.
Szeptem, co pachnie trochę cozy bubbles,
trochę twoją torbą na zakupy
z namalowanym księżycem.

W książce, którą czytasz do góry nogami,
skrzydła rozkładają się z szelestem.
Znajdujemy chłopca – gubi się w czasie,
jak ja wtedy, gdy szukałam Kaczkunii
w szafie z piórami.

On też uczy się lotu na pamięć.
Jego kroki – miarowe stuknięcia łyżki o bambus.
Jego roztrzepanie – mleczna mgła nad czarką.
Papierowy samolot z listka herbaty
nie poleci dalej niż pół kroku,
ale serce zna trasę.

Sophia podpiera brodę.
Lis ją widzi.
Lęki – jeszcze bez kształtu,
plączą się w słowach jak wątek w watełku.
Nie chce dziś iść tam, gdzie dzwonki
biją rytmem rutyny. Ale Gapa (ten z ogonem i szramą)
mruczy: czasem trzeba upaść,
żeby nauczyć się tańczyć
na brzegach własnego kubka.


Nauczyciele? To nie ludzie.
To światło. To dłoń, która trzyma czarkę,
gdy wszystko się rozlewa. To błysk w oku Buni
i cienka kreska cienia w okularach.
Nie karcą, tylko łapią, gdy wiatr kradnie kroki,
a pianeczka z matchy zaczyna znikać.

A świat? To nie tablica, nie kratka.
To wielki statek z herbaty,
co płynie przez mgłę. Nie pyta o błędy.
Pozwala dziecięcym snom rozlać się
jak zielone plamy na obrusie,
nieoczekiwane i śmiałe jak purple-ish.

Bo życie to matcha z porannego liścia –
czasem z burzą w środku,
czasem z uśmiechem na górze.
A gapy?
Gapy to jedyni, co pamiętają,
że nawet spóźniona czarka
może zaskoczyć niebo.


(wyimek z przygotowanej książki dla córki mojej córki)

3 komentarze:

  1. A to niebo można jakoś zaskoczyć? Dobrze, że Lis nie widzi mojego zaskoczenia.
    Jak zwykle, niewiele rozumiem, ale to tym lepiej, dla wszystkich. No może i coś tam do mnie dociera, ale bałbym się tym podzielić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ene, może właśnie o to chodzi, żeby się trochę bać i trochę nie rozumieć, bo wtedy zostaje miejsce na to, co się nie mieści w słowach, a czasem dociera ciszej niż myśl. Lis widzi więcej, niż się wydaje, ale niczego nie wymusza. On tylko siedzi za donicą i czeka, aż zaskoczenie stanie się skrzydłem. Cieszę się, że coś do Ciebie dotarło, to już znaczy, że czarka drgnęła.

      Usuń
  2. matchy chyba nie piłem, choć liście w herbacie, to nie nowina. lubię wrzucić geranium, albo miętę, ale i inne się zdarzały.
    gapy mawiało się na sroki. ale pewności nie mam.

    OdpowiedzUsuń