poniedziałek, 17 marca 2025

"Adolescence" – Trapped in Silence and Lies, „Dojrzewanie” – w pułapce ciszy i kłamstwa

 



"Adolescence" – Trapped in Silence and Lies


Since Friday, Adolescence has stayed with me in images and silence—it weighs heavier than screams. It’s broken only by half-spoken words, unfinished sentences, glances trying to pull the truth from a thirteen-year-old’s face. This is a film about trauma—not a single, sudden wound, but something that seeps through generations, embedding itself in families, passed down through fathers’ eyes to their sons. It’s a story where evil never arrives with a bang but seeps into the everyday—normalized, trivialized, treated like a game, a joke, a test of strength.

Owen Cooper’s performance as Jamie is hypnotic—not because he dramatizes but because he doesn’t. His face is a wall. Every question, every attempt to reach him bounces off, like raindrops against glass. The terrifying part is not that he won’t speak—but that when he finally does, there’s no relief, only coldness. Erin Doherty, as the psychologist, becomes a mirror reflecting the fractures in his psyche.

And then there’s Stephen Graham as Eddie—the father who can’t, won’t, see the truth. His despair is unbearable, his stubborn refusal exhausting, but can we blame him? Because what does a father do when he looks at his child and sees a stranger? What if love isn’t enough to bring back whatever good is left?

What’s most disturbing here is the banality of evil—how quickly children absorb violence, how effortlessly the murder of a classmate becomes just another news item, something to comment on, laugh about, push aside. In Katie’s school, no one cries, no one screams. There are whispers, a few nervous jokes, but life moves on, as if this were just another movie, already nearing its end.

Thorne captures how teenagers live in a world where emotions are muted, where a smartphone is both a shield and a weapon. He shows how lying becomes a survival instinct, how aggression is inherited, how easily a young boy can adopt a rage that was never his to begin with.

And the parents? They are powerless. Their shouts and tears mean nothing, their questions ricochet off indifference. In this story, the adults lose—not because they don’t fight, but because they fight too late.

„Dojrzewanie” – w pułapce ciszy i kłamstwa

Od piątku Dojrzewanie tkwi we mnie obrazami i ciszą, jest cięższa od krzyku. Przerywana półsłówkami, niedopowiedzeniami, spojrzeniami, które próbują wyciągnąć prawdę z twarzy trzynastolatka. To film o traumach, które nie mają jednego źródła – przenikają przez pokolenia, osadzają się w rodzinach, zakorzeniają się w spojrzeniach ojców i ich synów. To historia, w której zło nigdy nie przychodzi z hukiem, lecz sączy się w codzienność, banalizowane, oswajane, traktowane jak gra, jak dowcip, jak test siły.

Owen Cooper w roli Jamiego jest hipnotyzujący – nie dlatego, że dramatyzuje, ale dlatego, że milczy. Jego twarz to mur. Każde pytanie, każda próba dotarcia do prawdy odbija się od niego jak krople deszczu od szyby. Przerażające jest nie to, że nie mówi – lecz to, że kiedy w końcu mówi, nie odczuwamy ulgi, tylko chłód. Erin Doherty jako psycholożka staje się lustrem, w którym odbija się ta pęknięta psychika.

I jest jeszcze Stephen Graham jako Eddie – ojciec, który nie może, nie chce zobaczyć prawdy. Jego rozpacz jest nie do zniesienia, jego upór w zaprzeczaniu sprawia, że widz traci cierpliwość, ale czy można go winić? Bo co ma zrobić ojciec, który patrzy na swoje dziecko i widzi w nim kogoś obcego? Co, jeśli miłość nie wystarczy, by wydobyć z niego to, co jeszcze zostało dobrego?

Najbardziej porażająca jest tu banalność zła – jak szybko dzieci oswajają przemoc, jak szybko śmierć koleżanki staje się tylko wiadomością dnia, czymś, co można skomentować, wyśmiać, odłożyć na bok. W szkole Katie nikt nie płacze, nikt nie krzyczy. Jest może jedno czy dwa szepnięcia, jakieś nerwowe śmiechy, ale świat nie staje w miejscu. Życie toczy się dalej, jakby to wszystko było tylko filmem, który zaraz się skończy.

Thorne pokazuje, że nastolatki żyją w świecie, gdzie emocje są przytłumione, gdzie smartfon jest tarczą i narzędziem broni jednocześnie. Pokazuje, jak kłamstwo staje się instynktem obronnym, jak agresja przenosi się z pokolenia na pokolenie, jak łatwo przejąć gniew, który nigdy nie należał do nas.

A rodzice? Są tu bezbronni. Ich krzyki i łzy nie mają znaczenia, ich pytania odbijają się od obojętności. W tej historii dorośli przegrywają, nie dlatego, że nie walczą, ale dlatego, że walczą za późno.






4 komentarze:

  1. Tak, też w piątek obejrzałam, przez przypadek zupełny, nie wiedząc w co wchodzę. Wstrząsający, ale bardzo dobrze zrobiony serial. Gra aktorów - niesamowite, jak można oddać takie emocje. A ten młody chłopak... Jaka świadomość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstrząsnął mną, przywołując wspomnienia o tym, jak mój syn był nękany w szkole. Przypomniałam sobie moje interwencje, dyrektorkę proszącą, bym odpuściła… Dobrze, że jej nie posłuchałam.

      Usuń
  2. i mną wstrząsną bardzo. każdy odcinek. mnie trzepał mocniej. i mocniej.
    przerażający jest świat nastolatków, coraz bardziej.. . i bardziej. i ścian mur który rośnie z pokolenia na pokolenie. coraz wyższy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwujesz świat nastolatków, dostrzegasz błędy systemowe i zaniedbania rodziców. Wszystko to składa się na chaos. Czytałam też artykuł o pobiciu 13-latka – policja zajęła się sprawą dopiero po miesiącu, gdy nagranie trafiło do sieci i nie dało się już udawać, że nic się nie stało.

      Usuń