W intencjach i wspomnieniach pozostaje śmiech, którego nauczyłam się w dzieciństwie. Tak pokonuję trudności, dzieląc się życzliwością i pomysłami. Z przyjaciółką rozcieńczałyśmy wino wodą, aż fragmenty rozmów znikały, słowo po słowie. Nigdy nie przesadzałam z czułością wobec siebie – może dlatego widziałam rzeczy wyraźniej, nie oceniając, kto kogo kocha i kto do kogo pasuje. Gdy ktoś mówił, że jestem sfrustrowana – ignorowałam komentarze, jakby w rozmowach z przyjaciółką miały mieć jakieś znaczenie. Serio – nie miały.
Śmiech towarzyszy mi w trudnych chwilach, przypominając, że nawet w najgorszych momentach można znaleźć coś, co podniesie na duchu, co sprawi, że świat nabierze jaśniejszych odcieni. Czasem wystarczy drobny żart, by zniwelować napięcie i przywrócić równowagę. Jest jak plaster na ranę, pomagający przejść przez życie, czasem z trudem, dlatego tak usilnie szukam wytchnienia, którego potrzebuję.
W minionym tygodniu Sophia spędziła ponad dobę w szpitalu – infekcja okazała się poważniejsza, niż się spodziewałam. Pisałam wiersze, żeby złapać równowagę. I doszłam do wniosku, że mój blog się wyczerpał. Pora wrócić do szuflady i dać sobie chwilę oddechu.
W takich chwilach oddech (w każdym wymiarze) staje się najważniejszy. Mieliśmy podobną sytuację na przełomie października i listopada, szczęśliwie obyło się bez szpitala, ale przypomniałam sobie jak to było kiedyś, gdy nasłuchiwałam spokojnego oddechu dziecka. Ściskam mocno. Najmocniej.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) kryzys minął, ale 8 dni antybiotyku nas uziemił. A najbardziej mnie, bo pracuję w domu.
Usuńnadrabiam zaległości po kawałku, odleciałam ostatnio z braku czasu.
OdpowiedzUsuńjak to wyczerpał, wrzuciłaś kilka postów w bardzo krótkim czasie. nie wygłupiaj sie. to pewnie te chwile strachu o Zosię tak zadziałały.
Może masz rację, może to zwykłe wyczerpanie. Ale widzę też, że coś się zmieniło – blog chyba stracił swój czas. Tak to już bywa, dlatego ludzie zamykają blogi, kiedy czują, że coś w nich się skończyło. Coś, co napędzało pisanie, gdzieś zniknęło. Może to chwilowe, a może to po prostu naturalny etap.
UsuńDziecko w szpitalu to jedna z najgorszych chwil. Nie da się tego nigdy zapomnieć.
OdpowiedzUsuńOby nigdy więcej.
M
Oby, już jest dobrze, ale nockę w domu miałam z głowy.
UsuńWspółczuję.
Usuńjuż jest dobrze :*
Usuń