chyba że pośród snów o grawitacji, gdzie upadek
mniej boli. Tworzą własny świat, zamknięty
w bańce, która nie pęka, mimo obłędu. Zasypiam,
modlisz się albo szepczesz, masz mnie na oku.
W oceanie ukrywasz skarby, butelki z zapiskami,
listy do nikogo. Możliwe, że zemdleję na widok
odciętej ręki, zimnej jak marmur, a może nie?
Trufle, nieduże blizny na palcach,
podręczniki z instrukcją wstępu do innego wymiaru.
I znowu kąpiel, kozetka, słowa krążące w kółko.
Listy cyrylicą i po węgiersku, wiesz, o czym piszę.
Dla bezpieczeństwa brakuje pasów, potęgi, lekcji anatomii.
Uczę Irlandkę słów: "nie dotykaj mnie". Powtarzamy,
jakby od tego zależało nasze życie,
każde słowo echo w pustym pokoju.
Wiesz, jakie niebezpieczeństwa mogą mnie tu spotkać?
W alejach ciągną się murki, rośnie więcej krzaków niż drzew,
Trzeba umieć uciekać przed sobą, przed innymi.
Nie czuję się dobrze, otoczona tym wszystkim.
Czasu nie można cofnąć. Rzeki, rakiet,
wycieki do oceanu, który jak wrzód napęczniał,
od wnętrza świata też nie można się uwolnić.
To nie jest prawdziwy sens, to tylko próba zapisu,
ślady na papierze, które niczego nie zmienią.
widziałam piękne zdjęcia na fb
OdpowiedzUsuńWszystko się jakoś łączy :)
Usuńwiersze są lekarstwem na bezsenność? trochę jak przeglądanie się w lustrze i rozmowa z tym draniem naprzeciw, ale on zimny i milczący, dobrze, że choć słuchać potrafi.
OdpowiedzUsuńte jasne płatki na obrazie to z magnolii?
Są, pewnie nie dla wszystkich, ale jednak. Tulipan - te płatki.
UsuńA tak by się chciało, by jednak owe ślady na papierze mogły coś zmienić.
OdpowiedzUsuńM
Niewiele osób to docenia, mimo wszystko...
Usuń