Telefon mówi głosem mojej matki i zastanawiam się nad najoczywistszymi sytuacjami, jakie mogą mi się przytrafić. Czekam, aż zakwitnie malwa; jest gigantyczna, a obok rośnie zdecydowanie mniejsza. Tego jeszcze nie było w moim ogrodzie. W rzeczywistości to ogród Paddy'ego. Zawsze mówię "mój", ale chodzę tam, by ściąć lubczyk, seler i zerwać kilka malin do herbaty. Czasami puszczam bańki z Sophie, ale w ogrodzie panoszą się również ptaki. Owocowi myśliwi, kanapki z natką pietruszki nie ruszą. Pachnący groszek, margaretki, hortensje, lilie, krokosmie, lawenda, nagietki, hosty w najróżniejszych odmianach, irysy, czosnki, werbena, maki, róże – pewnie o czymś zapomniałam, ale wymieniłam hurtowo ulubione kwiaty, które Paddy hoduje dla mnie. Jest to jego poważna misja, odkąd musiałam wykopać dół dla irysów, z którego wypełzły wszelkiej maści robaki. Akurat to, nie jest dla mnie – to grzebanie w ziemi, przesypywanie jej między palcami i wmawianie sobie: "Zobacz, jakie to piękne."
Bardzo lubię ogród ale nie mam czasu...kupuje wkopuje albo Naczelnik I potem różnie to bywa, Naczelnik przycinane ja przesadzam i wyrywam chwasty. Chciałabym więcej. I chciałbym czas. I chclaby więcej ziół i czosnki. I szklarnie. Zrób zdjęcie swojego ogrodu proszę.
OdpowiedzUsuńMamy taki mały przydomowy kawałek wszystko, zrobię i wyślę :P
UsuńAż zazdroszczę, bo dla mnie nikt niczego nie hoduje, ogólnie rzecz biorąc, dawno ktoś coś zrobił jedynie dla mnie choćby herbatę.:(
OdpowiedzUsuńM
Oj, pomyślę o tym. Uściski M.
Usuń