wtorek, 23 lipca 2024

Na głodzie

 



Coś biorę i odkładam,
właśnie wtedy, gdy nie patrzysz.
Musiałbyś otworzyć się przede mną,
odkryć klucz do pojęć,
który spina całą siatkę świata.

Dlatego co kilka lat zmieniam domy,
łóżka. Układam je na grzbietach.
Są przykrywkami dla różnych stanów,
a w określonym czasie dostaję wybór.

Uwielbiam moment,
gdy wtulam się w poduszkę,
zamykam oczy.

Ciemność.

Utrwalanie.

Opisywałaś dom: wysoki mur
z czerwonej cegły, brama wjazdowa
w kolorze indygo.

Piec wykuty w Rzeszowie,
kołysze nas zapach lawendy.
Trwamy pomiędzy sałatką z batatów
a białym winem, albo mijamy się
w przeszłości i przyszłości.

Teraźniejszość przytula się do kolan.
Głaszczemy kocie brzuchy,
patrzymy sobie w oczy.
Słychać trzaskanie drzwi.

4 komentarze:

  1. Śniłaś mi się, Małgosiu. Siedziałyśmy obok siebie i coś mi opowiadałaś. Przypomnisz, co? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiałyśmy o daliach, o ogromie najróżniejszych, wielkich i małych, kolorach i długości kwitnienia. O ich pięknie! Tak, to była rozmowa o tym jak je fotografować by zapamiętać.

      Usuń
    2. O, dzięki! To była ta rozmowa.

      Usuń
  2. niewiele jest wierszy pośród których ginę tak, jak u Ciebie. Piękne światy malujesz, albo raczej pozwalasz mi namalować je w mojej głowie. wychodząc stąd czuję, że ludzie mają głębię, której nie da się zmierzyć. nie są komiksowym społeczeństwem z gębą pełną czipsów i wulgaryzmów, jakie widuję na co dzień.

    OdpowiedzUsuń