jakby były wszystkim, co po sobie zostawiłeś.
Powtarzałeś, że jesteśmy nieistotni. Związani strachem,
walką na śmierć. Bardziej współcześnie,
powinnam przygotować wykres opadających krwinek.
Cybernetycznie podejść do kropek i kresek, kolorów.
Zanim ziemia zajmie wszystkie kwaśne jabłka.
Wyjaśnię przestrzeń pomiędzy enterami.
Spodziewałam się znaków, momentu rozpadu,
jakiejś niestabilności, jak w życiu.
Nie będzie już okazji do wyznań, kryzysu,
po którym bylibyśmy bardziej zamknięci.
Wcześniej ukąszenia, zadrapania zbliżały nas do siebie.
Pocieranie powiększa plamy.
Jedynie powietrze utrzymuje równowagę.
Wziąć kilka oddechów, głęboko.
Wczuć się w lekkość piosenki, którą nucą rybacy,
dodają sobie siły. Pokonują lęk przed spadaniem.
Od nich uczę się wolności. Być może nie czas na powroty,
chwyty, które puszczają. Utożsamiam się z tobą,
chociaż nie umrę na niestrawność. Otworzę szerzej drzwi,
nie jestem głodna.
Na momenty rozpadu nigdy nie jest dobry moment i nikt nie jest przygotowany, coś o tym wiem.
OdpowiedzUsuńTeż nie czuję się głodna. Najwyżej ludzi wysokiej jakości w moim otoczeniu.
Uściski bardzo mocne
Ten tekst wciąż jest we mnie aktualny, unikam ludzi, wolałabym żeby jednak mnie to nie zajmowało, a zajmuje. Uściski ciepłe nieustające.
Usuńwidziałam to zdjęcie i pozostałe na Fb, przepiekne zdjęcia Margo.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń