Ludzie przychodzą w porze sprzątania,
czasami snu. W niewybrednym humorze, powtarzają
epizody związane z miejscem, gdzie po raz pierwszy
byłeś z matką. Jej przyjaciółka wyświetlała
zdjęcia, delikatnie poruszając
palcami. Smakowałeś wieczór z jej skóry.
Mijały dni. W bezczynnych parkach wypatrywałeś
kobiet, które nie nosiłyby zapachu twojego domu.
Wydawało się, że odjeżdżasz na kilka tygodni,
miesięcy. Czekały na ciebie wykłady z historii sztuki, filozofii.
Twarze kolegów onanizujących się nad tomami Nietzschego.
Matka przeżegnała się w bramie. Klucz wciąż tkwi
w drzwiach. Droga, martwa, monotonna, którą przemierzały
panienki w ładnych butach, udając nieśmiałe księżniczki.
Przecierałeś brudne stoły, przenosząc się od komputera
do komputera. Nie przywykłam do bajek, które z rezygnacją
odszukałam w szufladzie. Tyle w nich nazw, imion żab
i chłopców. Próbowali zbliżyć się do mnie.
Hej, przestraszeni młodzieńcy, ci, co pokazujecie albo gryzacie
język, przypuszczałam, że coś mnie ominęło, łapię
oddech w samotnych scenach z cudzego życia.
Na chwilę, która nadchodzi.
scena z liczb nieparzystych
tytułowa grafika piękna. Margo przesyłka przyjdzie za dwa tygodnie ...około. Poczteksem :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i dziękuję :) grafika doleci do Ciebie po 15 stycznia, więc pewnie w podobym czasie. xxx
Usuń