W niebieskiej komodzie zabrakło pudełek.
Przeterminowane tabletki rozsypały się jak kopiejki.
Babcia w pokoju liczyła muchy uczepione żyrandola.
Im wyżej, tym więcej trupów, więc straciła rachubę.
Przez ostatni rok
odpowiadała na każde pytanie, skinieniem głowy.
Wspominałam o epidemii, wpatrzona w kwiaty.
Obsypane mikroskopijnymi bąbelkami egzemy sprawiły
że zasłony nie przepuszczały światła. W kruche liście
wsiąkał kurz. Babcia w pamięci liczyła pieniądze, co tydzień
odkładała na czarną godzinę. Nie chciała słyszeć, że nie urodzę
z powodów, które się kształtują i przytłaczają.
Od dawna nie biegnę wszerz i wzdłuż plaży.
Przestałam nurkować, chyba że do szafy, z której wysypały się półki.
Układam rzeczy na nowo.
Zamykam drzwi. Sweter nie otula ramion jak kiedyś.
Na zewnątrz kolorowa młodzież zwija się ze śmiechu,
jakby tylko chichot był lekarstwem na strach.
Melancholijnie bardzo.
OdpowiedzUsuńUściski
Uściski Iw :*
UsuńEmpatia piękne i zapomniane przez wielu słowo.
OdpowiedzUsuńM
Wciąż do mnie to dociera.
Usuń