Kiedy przywołuję wspomnienia z przeszłości, nie mogę oprzeć się falom emocji, które z nimi przychodzą. To, co wydawało się być pewnym i trwałym, nagle zostało zniszczone przez zdradę i hejt ze strony przyjaciół. To uczucie wciąż trwa, a rany goją się wolno.
Teraz, po tylu latach, ci sami ludzie próbują nawiązać kontakt, jakby nic się nie stało. Piszą pod moimi wpisami z podróży miłe komplementy, jakby próbowali przywrócić relacje, które kiedyś zostały poturbowane. Czy mam pozwolić im wejść do mojego życia znowu? Czy mogę zaufać tym, którzy kiedyś mnie zranili?
Nigdy nie zapomnę, jak negatywne komentarze i hejt wydobyły ze mnie ukryte uczucia. Zastanawiałam się, dlaczego to się stało. Po tylu latach, gdy widzę ich komentarze, pytania wracają. Czy naprawdę są gotowi przeprosić? Czy to tylko próba zatarcia przeszłości?
To moja decyzja. To ja wybieram. Czy wciąż noszę w sobie ciężar tamtej sytuacji? Przecież nie tylko o nich chodzi. To przede wszystkim o mnie, o to, co czuję i czego potrzebuję.
Nie ma prostej odpowiedzi, to proces, który wymaga czasu i głębokich przemyśleń. Uczę się, aby pamiętać o sobie, o swoim spokoju emocjonalnym i o tym, co naprawdę czuję. Bo to ja jestem ważna w tym równaniu, a moje zdrowie jest priorytetem.
Betrayal of friends and shadows of the past: when hate leaves a lasting mark
When I summon memories from the past, I can't help but feel a wave of emotions that come with them. What seemed certain and enduring suddenly got wrecked by the betrayal and hate from friends. That feeling still lingers, and the wounds heal slowly.
Now, after all these years, the same people are trying to reconnect as if nothing happened. They comment under my travel posts with nice compliments, as if attempting to mend relationships that were once damaged. Should I let them back into my life? Can I trust those who once hurt me?
I'll never forget how negative comments and hate brought out hidden emotions from within me. I wondered why it happened. After all these years, when I see their comments, the questions come back. Are they truly ready to apologize? Or is it just an attempt to erase the past?
It's my decision. It's me who chooses. Do I still carry the weight of that situation? After all, it's not just about them. It's mainly about me, about what I feel and need.
There's no simple answer; it's a process that takes time and deep contemplation. I'm learning to remember myself, my emotional peace, and what I truly feel. Because I matter in this equation, and my well-being is a priority.
uciekł mi poprzedni post ale nadrobiłam.
OdpowiedzUsuńNie umiem wybaczać takich rzeczy Margo. Nie potrafię zaufać po raz drugi. i nie chcę. wyznaję zasadę, że jeśli ktoś mi skłamał, namącił i mnie sekował RAz to może i drugi i trzeci ...i to się sprawdza. Ludzie w większości nie są zdolni do więzi i nie potrafią ich utrzymać i pielęgnować. Są też niewrażliwi i zazdrośni. Wystawiają cie i nic się nie stało. W internetach też panuje taka zasada. Tu dopiero jest wolna amerykanka. Ja jestem nauczona solidarności. trzymania strony blogerki, którą lubię...
wracając do tu w realu :-)
Mam wokół siebie takie koleżanki, w pracy, którym kilka razy !!! dawałam szansę. Aż wreszcie bez teatralnych gestów, powoli niezauważalnie się oddaliłam. Odizolowałam i tylko rozmawiamy służbowo. nie imprezuje z nimi, nie wyjeżdzam. I tak jest ok.
A jeśli Ty nie musisz i ci nie zależy to ... Ty jesteś najważniejsza. Teatralna
UsuńMam teraz podobną częstotliwość drgań, Margot. Chcę się nauczyć odchodzić.
Biorę oddech, i dbam o siebie. Kalino, trzymam kciuki. Teatralno, podziwiam Cię nieustająco.
UsuńJuż chyba jesteśmy za stare i za mądre na naiwność, na którą zapewne liczą takie osoby.
OdpowiedzUsuńM
tak, masz rację. Im więcej mam dystansu, tym lepiej się czuję.
Usuń