Bycie daleko dopełnia się murem z kamieni. Coraz trudniej jest mi rozmawiać. To wychodzenie i wysłuchiwanie, nawet w branży, mam wrażenie, że dotykają mnie ludzie o mentalności lizusowskiej i przeszkadzającej. Cwaniactwo, ignorancja, wypadające z rękawa opowieści. Głośny śmiech. Po każdym powrocie odlatuję we własną drogę. W niej nie brakuje żadnej ściany, jestem w chmurach, kiedy mam ochotę. Pojawiam się, gdzie chcę, w środku, na zewnątrz, zależy od przygody, abstrakcji. Gram i nie daję się zabić. Uchodzę z życiem, gromadzę świeczki na torcie. I za każdym razem wiem kim jestem. Odwdzięczam się milczeniem, bo świat nie jest stworzony dla mnie, zalewany asfaltem, betonem. Łączony rurami, kanałami, które porasta mech, oblepiają pleśnie, rdza. Rozrasta się ból, blizny ziemi, wykwity, wykorzenianie.
A tutaj (klik), Krzysztof Śliwka opublikował dwa moje wiersze.
Wycofuje się powoli, tak że przestaje im na mnie zależeć, nie tęsknią, bo ten proces trwa już dość długo, kiedyś zniknę z ich drogi na zawsze. nie zauważą. Za to ja będę wolna do końca.
OdpowiedzUsuńAle to chyba tak jest, że ogólnie ludzie najczęściej są skoncentrowani na sobie, nawet nie zauważaja, że im pomgasz, i to chyba jest tak, że my chcemy bradziej pomagać, niż ludzie chcą pomocy.
UsuńTak myślę, że w życiu najważniejsza jest wiedza o sobie. To Twoje "wiem kim jestem" jest bezcenne. Są wśród na tacy, co rodzą się z tą wiedzą, ale większość musi ogarnąć swoje życie sama.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wiersz drugi.
Dziękuję. To ogarnianie niekiedy trwa do końca życia i się nie udaje.
Usuń