czwartek, 2 czerwca 2022

Epizod osiemdziesiąty piąty




Przebudowuję dom. Wyrzucam worki wypełnione wspomnieniami. Kwieciste ubrania, lekkie buty. Płaty zapachów odklejone od ścian. Kiedy szyby są już szczelnie wypełnione kalką techniczną, czuję mocniej, ciszę. Z drobinkami pyłu. Układa się wzorami na posiniaczonej skórze ud. Pytasz mnie o różnych ludzi, ale odpowiedź nie jest prosta ani wyraźna. Wyobrażam sobie, że siedzimy naprzeciwko siebie, bez słów. Myślę, że do tego dorastasz. Każdego dnia. Sterczenie, osiąganie, powstawanie, rozwój, wyrastanie, poważnienie, młodość, dosięganie, wzrost, sięganie, ewolucja, rozwijanie się. A kiedy dojdziemy do tego punktu, do końca, gdzie opadają kąciki oczu, a usta wykrzywia grymas odkładany na później, wyciągnę nasze zdjęcia i porównamy rok po roku.


6 komentarzy:

  1. nie zawsze mogę sie wypowiedzić... w kwestii słów ale rysunku, koloru owszem: cały czas mi sie podoba )) ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niepokoją mnie Twoje niektóre grafiki. Zapewne to jest efekt zamierzony, a może widzę za dużo... Było nie było, są dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mnie dręczy, ostatni grafiki są jeszcze bardzej mroczne, pók co wiszą na nstagramie. Za komplement dziękuję, ogromnie doceniam.

      Usuń
    2. Można by rzec, że jakie czasy takie grafiki, ale lepiej do tej mrocznej strony znaleźć jakąś równowagę, bo łatwo jest się zatracić. Tak więc dobrze, że masz Zosię:)

      Usuń
    3. Tak, zdecydowanie Zosia jest idealnym plastrem...

      Usuń