Odczuwam silny stres. Czułam, że wydarzy się coś złego, ale przecież od dawna o tym wypisywałam tu i tam i chociaż robimy swoje, trudno udawać, że nic się nie dzieje. To mówienie o prawdzie, szczerości, a czuję jak wisi nade mną, naprawdę blisko, czuję jego oddech na ciele, no i tąpnęło we mnie. Te wszystkie sny o wojnie, które przetaczały się nocami, to jak znikałam w nadciągającej ciemności, kiedy pomyślę o tym, że to już nie jest nadprogramowa wyobraźnia, nic mi się w głowie nie pomieszało, że też coś takiego człowiekowi się przytrafia i nic, nic nie może z tym zrobić. Jest mi smutno i przykro.
Kiedy wreszcie będzie można uczyć dzieci o wojnie jako o zjawisku historycznym...?
OdpowiedzUsuńtak mi wychodzi na to, że ...nigdy.
UsuńJak długo żyją ludzie, tak długo będzie istniało zagrożenie wojnami.
UsuńLudzie?! Ludzie nie chcą wojen. To idioci u władzy!
UsuńTak i jedynie możemy o tym porozmawiać...
UsuńMargo współsmucę się z Tobą i jestem sparalizowana... teraz to z pewnością ładuje się w depresje...
OdpowiedzUsuńObserwuję ludzi zajętych sobą, aż z tego wszystkiego się popłakałam...
UsuńŚciskam :*
OdpowiedzUsuń