Zadawanie się z ludźmi zawsze niesie ze sobą konsekwencje, wspominałam o tym wiele razy. Teraz mamy Covid, fatalne przekłady książek i przyjaciół zmagających się z depresją. Naiwnie czekam, aż wszystko dookoła ucichnie, rozejdzie się po kościach i wyjdziemy sobie naprzeciw. Nie będziemy ciągnąć tematów zarazowych, pudelkowych i cmentarnych. Rzeczywistość jednak tonie w absurdach. Ogrom przemocy werbalnej, brak elementarnych dobrych obyczajów powoduje, że bronię ważnych dla mnie ludzi i chronię własne gniazdo. Czuję w sobie przeciążenie, niechęć; awersja; chandra; repulsja; niesmak; ansa; smutek; abominacja; osowiałość; obojętność; zniechęcenie; antypatia; oziębłość.
Szukam w ludziach umiaru, w sobie odnalazłam. Oglądam Mroczne materie i widzę jak niewiele pamiętam z książek,
czuję
OdpowiedzUsuńwięć jastem?
czuję również, i ten ból/strach dookoła...
Zastanawiam się, jak to jest z tym byciem :*
UsuńObyśmy jak najszybciej wyszli sobie naprzeciw. I oby wszyscy wtedy wyszli z miłością, a nie z pięściami.
OdpowiedzUsuńO tak Kalino, właśnie tak :*
Usuńludzie są beznadziejni.
OdpowiedzUsuńNiektórzy i owszem :*
UsuńNie zadawanie się z ludźmi też niesie ze sobą konsekwencje.
OdpowiedzUsuńSamotność gruszki w tych szarościach jest mi bliska.
mnie również, ogromnie. pewnie wszystko niesie konsekwencje :*
UsuńZbyt dużo zła w niektórych...
OdpowiedzUsuń:(
Usuń...
OdpowiedzUsuń...
Usuń"Zadawanie się z ludźmi zawsze niesie ze sobą konsekwencje..."
OdpowiedzUsuńDlatego ja się nie zadaję od dłuższego czasu. I nie nudzę się sam ze sobą...
Pozdrowienie Tobie Margo i Twoim! Jesteś taka mądra!
Pozdrawiam ciepło Marku, zawstydzasz mnie :*
Usuń