I cisnę się, przeciskam dłońmi, oczami, ustami, sama z siebie.
Nie musicie mnie zabijać, ładnie proszę i słucham The Cinemtaic Orchestra,
cały dom ze mną, chociaż nie zawsze tego chcą. I najbliżsi sąsiedzi,
krowy, koty, dużo częściej ptaki i dzikie pszczoły.
Widowiskowo i rozrywkowo. Potrzebujemy dodawania, mnożenia,
dzielenia na decydujących, odchodzących i na każde słowo, które przepisuję
wieczorami. Mam rację, że odrzucam krzyk, płacz i mamrotanie.
Obce języki, wiara, że można mówić bezkarnie, zaciskać pośladki,
lać wodę, by uświadomić sobie, co przywraca święty spokój.
Bez wiadomości w nawiasach, znaków zapytania. Łatwiej jest patrzeć
z lotu ptaka na ulicę, na świat. Bogaci i biedni wyglądają tak samo.
Jak wszystkie śmieci na ziemi. Zagarniam je palcami.
Upycham głęboko w gardło, dławię się. Już po wszystkim.
i ja słucham...
OdpowiedzUsuńi ja jestem przerazona od dawna.
Niby nie muszą nas zabijać, ale dobrze wiedzą, że mogą.
OdpowiedzUsuń