|
Plaża w Grange |
|
na horyzoncie klify w Donegal |
Przede mną mnóstwo owiec, talerzy czarnych bzów przechylających się nad murkami z kamieni, które są tutaj od tysięcy lat, jednak wciąż odwracam się w stronę oceanu. To co kocham w tej wyspie, to bliskość gór i wody. Z jednej strony wspinam się na klif, z drugiej obserwuję, jak ktoś walczy z falą. W tym miejscu za plecami mam BenBulbena, chwilę obok leży na cemntarzu w Drumcliff W. B. Yeats, też mają na siebie oko. Wiosenna burza na oceanie w 2015 roku odkryła wraki trzech statków z "Hiszpańskiej Armady". I tutaj przypomniałam sobie pewien urywek z myśli zapisany w dzienniku, kiedyś tam:
(...) Powoli wyszarpuję się z zawieszek mentalnych. Pokój przecina snop światła, coś się zmienia. Wpada jak gdyby nigdy nic, jak morskie opowieści o hiszpańskich korsarzach, którzy marzyli o podbiciu Anglii, a jednak wszyscy utonęli u wybrzeży Irlandii. I tylko wybrzuszają się dziwne kształty skał w czasie odpływu. Zastanawiam się wtedy, kim bylibyśmy, gdyby oni jednak przedostali się na ląd, do czego musiałyby przyzwyczaić się nasze zmysły, perspektywa innego języka, jakaś niestabilność. Możliwość widzenia wszystkiego inaczej, lepiej? Bo dlaczego mam ich sprowadzać w myślach właśnie tutaj, po każdej porannej lekturze „Timesa”. Do głowy, do łóżka, przy śniadaniu, zmywaniu kubków, przy czyszczeniu ekspresu do kawy. Męczyć się dreptaniem, potykaniem, zagłuszaniem krzyków. Czyszczeniem poręczy i wypluwaniem przeziębienia tuż po szóstej. Zawsze wybieraj rozsądną godzinę na chorowanie. Nie udawaj, że śpisz. Przecież widzę różne rzeczy, czuję, że wiele nowych wciąż ma na mnie ochotę. Nie potrafię ich jeszcze nazwać, nawet nie wiem, czy się sprawdzą i na ile mogę z tobą o tym rozmawiać (...)
|
BenBulben |
Obczytałem zaległości. Fajnie się Ciebie czyta. I zostaje ono czytanie w myślach a fotografie za oczami.
OdpowiedzUsuńI już jest dobrze. Dziękuję i pozdrawiam Ciebie, Was!m.
"Powoli wyszarpuję się z zawieszek mentalnych"- to o mnie. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuń"coś się zmienia. Wpada jak gdyby nigdy nic" - nie wiadomo co, nie wiadomo jak. U mnie też tak wygląda "wyszarpywanie się" z niemiłych stanów. Powoli, niespodziewanie.
OdpowiedzUsuńWyspę widzę Margo Twoimi oczami :-)
OdpowiedzUsuńTrochę Ci zazdroszczę tej bliskości gór i oceanu. Masz tyle przestrzeni, które rodzą możliwości.
OdpowiedzUsuńLubię wyimki te w twojej historii i te w moim życiu:)
Benbulben - brat Uluru.
OdpowiedzUsuńUluru poza zasięgiem, ale Benbulben przyjadę zobaczyć. Tak marzę :-)
Na chorowanie nigdy nie jest odpowiedni czas i pora, w ogóle to się nigdy wydarzać.
OdpowiedzUsuń