sobota, 23 maja 2020

Droga



A może właśnie chodzi o przetaczanie początków 
do końca, z gagami, niepotrzebnym fiku-miku, 
spalonym teatrem i całym tym pięknym światem,
który niknie, przelatuje przez palce. Chwyta się byle czego 
i oddycha jak leci. Później zgaśnie. 

I nie ma lepszego czasu, ani gorszych dni. Codziennie
potykam się o martwe drzewa. Ogólnie nie wiem, komu wymierzyć policzek.
Ile faktów składa się na jeden porządny upadek. Kość pociera kość.
Pytałaś mnie, czy wierzę w Boga, w ofiarność. Śmierć zwierząt nie pozwala mi
pogodzić się z fachowcami od nawrócenia, z państwem. Za plecami przeinaczają
nasze kroki, zwodzą na manowce, mącą. I przypominam sobie smak drugiej miłości.
Kieliszek calvadosu. Ból odklejanej tęczówki.


9 komentarzy:

  1. jesoooMargo tym razem zdjęcie mnie ...zabiło pięknem

    OdpowiedzUsuń
  2. Uchwyciłaś obiektywem idealność każdego płatka. Niezwykłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zauważyłaś :* chociaż wiem, że to banalne zajęcie :) jednak sprawia mi radość w tym izolującym się świecie.

      Usuń
  3. czy świat jest piękny, czy tylko normalny. Czasem mam wątpliwości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalność, nie bardzo wiem, czym jest :) uściski

      Usuń