ledwie widoczną smugą na ścianie. Odwracanie wzroku,
rozstrojenie w zestrojeniu. Nie śmieję się, kiedy błahe słowa
wykruszają każde poruszenie. Właściwie niepotrzebnie
otwieram torebkę i waham się. Ciału już nie wystarcza kołysanie
z drzewami, pod nimi. Unikam gromów, jasnego nieba. Tańców.
Smukłych kobiet, topornych płaszczy. Nie wiem, dlaczego wciąż przegryzam
łodygi barwnych kwiatów.
Na marginesie.
Czego nie lubisz? Porozrzucane wydruki z pracy dyplomowej.
Błędy w drugich wersach, brakujące litery, ledwo zauważalne
piksele. Mrużysz oczy i wtedy pod jakimś pretekstem wstajesz.
Przyglądasz się zaciekom na szybie, drobnym pająkom.
Przesuwam punkty kontrolne w Ilustratorze,
wykonuję te same ruchy. Odrzucam ludzi. Jak leci.
Całe kolumny niczego. Raz po razie.
Odrzucanie kolumn niczego przeważnie daje ulgę. Tego życzę. Cmok
OdpowiedzUsuńach!! cudowne: Odrzucam ludzi. Jak leci.
OdpowiedzUsuńCałe kolumny niczego. Raz po razie.
Umieć odrzucać. I wiedzieć, co warto zachować.
OdpowiedzUsuńto dla mnie tekst, link sobie podeślę...
OdpowiedzUsuńeM lubię czytać...