Ciepło wypływa z domów,
a może przedostaje się do nas bezwolnie
i zmienia smaki snów, zbóż,
całego tego ustrojstwa,
które cyklicznie wyrasta,
przerasta, snuje się i zapada w siebie.
Czego chcesz, kiedy wzywasz jego imię
nadaremno. Z litanii układasz parafrazy,
twórczość bliska kpiny,
jakieś zabawy, których nie rozumiem.
Ktoś zamieszkuje wieżę,
chowa pod kamieniami tytuły piosenek.
Krawędź coraz bliżej.
Pojęcia nie mam skąd się bierze ciepło. Znam takie domy, z których wieje wszystkim, tylko nie ciepłem.
OdpowiedzUsuńTo nie są domy, to raczej zimne wyjce...
UsuńZgadzam się , krawędź coraz bliżej...może to i dobrze
OdpowiedzUsuńKto wie...
UsuńJuż nie wzywam. Nie jest łatwiej, ale i nie jest trudniej.
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam jak na przestrzeni lat Watykan wymyślał różne dogmaty, np czyściec, spowiedź przed księdzem, przyjmowanie komunii, różaniec, i inne takie. Wszystko we mnie krzyczy, że to wierutne kłamstwa na potrzeby sterowania ludżmi i wyciągania od nich pieniędzy.
UsuńDrobne opamiętania znad krawędzi widuję. A może mi się zwiduje..
OdpowiedzUsuńWytwarzam ciepło w domu, jednak wołam. Uściski.
Uściski MM :*
Usuń