Dwa, trzy razy upadłam, leżałam tak sobie.
Przytaczałam w głowie dowody na istnienie,
komentowałam cudze wypowiedzi,
modelowa sytuacja nie na temat.
Cotton rag, smooth, rough,
brzmią jak trawione octem warzywa.
Zdejmuję z nich kolejne warstwy
i wyobrażam sobie pokryte bawełną pola.
Rozległe białe plamki. Przed oczami, w oczach,
gdzie chcesz. Dotknę. Karbonem
umazane palce, kąciki ust,
konsekwentnie kartkuję
strona po stronie.
To gdzie te antonówki? ;)
OdpowiedzUsuńNa stronach w opowieściach...
UsuńWidać, jak biegną Twoje myśli.
OdpowiedzUsuńLubię pozwolić moim myślom iść za Twoimi słowami:*
OdpowiedzUsuń