sobota, 6 lipca 2019

Czekając na malinę...






Codzienne zbiory malin smażę z cukrem i pakuję do słoików. Ciast i deserów z malinami mamy już dość. Dzielę się owocami z jednam ptaszkiem, który każdego dnia przedostaje się pod siatkę i czeka grzecznie aż go uwolnię. Taka z niego bestia.




18 komentarzy:

  1. Słodka bestyjka 😊 w malinowych chruśniaku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. I jeszcze chciałam dodać, że bardzo utalentowana autorka sztuk teatralnych dla dzieci ma na imię Malina, a ja jestem zachwycona jej imieniem :-)

      Usuń
    2. Malina to dobre imię, też tak myślę : )

      Usuń
  3. I to są maliny, które życie niosą.

    OdpowiedzUsuń
  4. dużo u nas malin ale jakieś niesmaczne...nie wiem o co chodzi.
    zjadam na śniadanie. nie robię słoików ani ciast. może kilka powinnam. ale na półkach zalegają jeszcze sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robiłam do tej pory, bo nie było ich zbyt wiele, a w tym roku wyjątkowo obrodziły, więc dwa,trzy słoiczki dziennie wychodzi z tych krzków. Niektóre są słodkie, inne nie. Mamy różne odmiany, ale nie wiemy, które są które :P

      Usuń
  5. ptaszek też czeka na malinę
    czeka na uwolnienie...
    dobrze mieć codziennośc, rutyną, zdziwienie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbierając malinę, wysłuchałam (dzięki Tobie) Malinę
    Ingeborg Bachmann :) Dodatek nagranych koncertów do audiobooka jest tu wspaniałym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam maliny w każdej postaci, najchętniej z naszych krzaczków 😃

    OdpowiedzUsuń