Smuga, do której się przysiadasz i trwasz do wiosny.
Pestki słonecznika palcami wydłubane ze skorupy chleba.
Niepokoje wypierane terapiami, prostym słowem,
przekazem tak jasnym, że gubi się ślad myśli.
Zachodzisz w głowę, ile jeszcze kontekstów, wyobrażeń,
listopadów wisielczych, wietrznych. Pokonujesz pierwszy plan, kolejny.
Intelektualny wysiłek kończy się na początkach opowiadań
Bukowskiego. Prześmiewcy o gombrowiczowskich ustach.
Wyciągasz z nich
ziarna, lepkie synonimy, wypływasz w podróż albo w objęcia.
Widzisz – ktoś się pogubił. Westchnienia młodych, kolaż najróżniejszych
technik. Nikt już nie uczy. Ożywcza literatura umartwiania,
o lisach, borsukach, porzuconych psach. Nie mają swojego czasu,
zainteresowania emulsją estetyczną. Nic się nie klei, nie rośnie.
Popiół opada na ramiona dzieci. Rozstaje dróg przysypane liśćmi.
Nierówności, jakieś pogłoski przerywane w pół. Coś nas przewiewa.
Rysujesz ręką w powietrzu, co już było.
Światło powraca, rozpina się na moment, w tym fragmencie. O tu.
Ja do tej smugi też się przysiadam i całe szczęście, że światło powraca.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wiersz. Takiego mi dzisiaj było potrzeba:)
Przeczytałam... Muszę się zastanowić. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńDylematy egzystencjalne - tak to odbieram :)
OdpowiedzUsuńPięknie i mądrze napisane :)
za Mamą Maminka powtórzę dylematy bardzo egzystencjalne ... mądrze jak zwykle napisane.
OdpowiedzUsuńNa niepokoje przeważnie najlepsze są proste słowa. Ale i takie piękne fotografie, które przedstawiasz. Przepiękne rysunki kredkami, to ostatnia pasja, jak widzę. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst.Chciałbym takie pisać. Ale nie potrafię prosto ale i zdecydowanie. Zawsze coś zagmatwam...
OdpowiedzUsuńŁączę pozdrowienie!
ech...te niepokoje....
OdpowiedzUsuńNiechby już zniknęły