Monika - klik, zapytała mnie, jak zrobiłam białe kalie na czarnym tle. Mniej więcej tak: zdjęcia o które pytasz, to ustawienie światła, tak się złożyło, że
miałam dużo szczęścia, kiedy robiłam ujęcia w ogrodzie jednej z
restauracji nad oceanem. Grasował tam zły pies i ledwo udało mi się
uciec. Dodam jeszcze, że byliśmy w Doolin. Malownicza okolica.
Z tego samego dnia, jeszcze kilka zdjęć. Czekaliśmy na zachód słońca, ale mnie jak zwykle zachód rozczarował. Serio, trudny ze mnie zawodnik.
Też tak masz że zdjęcia przywołują w pamięci okoliczności? Sceneria ich wykonania, emocje, zapachy. Lubię czytać o historiach jakie się za nimi kryją ☺
OdpowiedzUsuńO tak, detale o których nikt nie pamięta albo nie zauważa. Patrzę na zdjęcia i pamietam siłę wiatru, smak powietrza. Ale równie i nieprzyjemne chwile, jak to w życiu.
UsuńTrudne momenty też. Nawet wewnętrzne zmagania, jakie wtedy mi towarzyszyły. Nie lubię natomiast zdjęć pozowanych z ustawką. Dla mnie 3 i 6 z zachodów słońca. Kwiaty aż trudno się domyślić, źe w restauracji.
UsuńDlatego nie robię komercyjnie zdjęć, ustawki wychodzą mi tylko z rzeczami i martwą naturą :*
UsuńDzięki :*
OdpowiedzUsuńKurczę, jak ja lubię Twoje zdjęcia! Z przyjemnością posiadłabym Twój album i oglądała, i oglądała, i wciąż! :*
Druga!
Usuń(to na wypadek, gdyby taki album powstał i ustalałabyś kolejność, komu wysłać!)
Będę pamiętała :P
UsuńPiękne kwiaty. Ale najbardziej ujęło mnie przedostatnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu, kisses
UsuńKwiaty są piękne. Jakby znikąd, z nicości. A zachody - mnie Twoje nie rozczarowuje, zwłaszcza ostatnie♡
OdpowiedzUsuńA bo liczyłam na jakis spektakularny w odjazdowych kolorach, a tu tak normalnie, prozaiczne. No wiesz ❤️
UsuńMargo każdy zachód zwykłam postrzegań jako kiczowate zdarzenie. Tylko nie u Ciebie )))
OdpowiedzUsuńA bo kicz to granica, u każdego inna, więc trudno wyczuć moment :*
Usuń