wtorek, 5 czerwca 2018

Guinness




I tak nam minął długi weekend. W sobotę ze znajomymi w parku, później na pogawędkach, przeganianiu sroki, która upatrzyła sobie warzywa z grilla i śmiechu, który jest dobry na wszystko. Napiłam się w końcu Guinnessa, bo wcześniej jakoś nie było okazji, albo wmawiałam sobie, że nie lubię. Tak, po dwunastu latach związku z Irlandią, dopiero w sobotę był ten pierwszy raz. I muszę przyznać, że piwo bardzo mi smakowało. Następnym razem w pubie zamówię Guinnessa, serio. Jaka ze mnie uparta istota, a tak było miło. Teraz nie wiem, co powodowało ten absurdalny lęk, ale nich tam. A tak wygląda park od wejścia z parkingu.







7 komentarzy:

  1. W takim parku to wszystko można wypić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnie zdjęcie (trampki)- świetne )))))
    oraz nie smakuje i park i gines

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być miało mnie smakuje!!!i park i gines ...ale jest 6 rano i wiesz

      Usuń
    2. Rozumiem co masz na myśli :) teraz to i ja lubię :P

      Usuń