Rozwiązujemy związki, buty, kokardy, letnie sukienki, wierzchołki wzgórz. Trasy w dół, problemy, o których pragniemy zapomnieć, zanim uniosą się w spojrzeniach sąsiadów, by móc spokojnie wychodzić z domu. Niekiedy biegniemy przed siebie albo zatrzymujemy się na wietrze, kołyszemy w rytm zboża, obok spadających liści. W trawie, w zapachu pastwisk, torfu, który rozpoznaję, chociaż nie upłynęło zbyt wiele lat, zanim zamieszkałam na końcu ulicy i nigdy nie próbowałam wydostać się dalej, na zachód.- czytaj dalej, klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz