Związki rozmyślań uwalniające cząstki – przyglądam się im,
wirują w pamięci dzień po dniu. W porządku, który sprowadza
formę do tradycji. Łapczywość, z jaką dzieci przepływają Liffey.
Lekkomyślność, kiedy coś ukrywają za firanką.
Przez zimno przechodzi ciemność, przez sól łez pęcznieje skóra. Nie mogę
tego dotknąć, uzdrowić. Czytam o metodach zaskoczenia, o czasach roszczeń
do roszczeń. Za wiele czułych słów wydrukowano w obowiązujących
definicjach miłości.
Sierść kota, bardziej gładka w oczekiwaniu na filiżankę herbaty.
Mruganie do siebie, mruczenie. Drobne kroki, coraz więcej
rozmazanych owadów na szybie. Nieustępliwość,
z jaką oszukujemy siebie widoczkami w sepii.
Rodzaj smutku – nie móc wyjść i się zachwycić. Uwolnić.
Z tomu - Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu
Oszukiwanie siebie w czasach mediów jest jeszcze bardziej nasilone, po obróbce każde zdjęcie może wyglądać sto razy lepiej. I my na tym tle.
OdpowiedzUsuńDefinicje miłości niestety są przesłodzone, głównie dzięki rozpowszechnionym romansidłom na papierze i na ekranie.
Uzdrawiasz pisząc o drobnych krokach, mruganiu i mruczeniu... przy takim czułym postrzeganiu świata nipotrzebne są już definicje...słowa Taką Cię uwielbiam Margarithes...
OdpowiedzUsuńJak ty pięknie fotografujesz słowem momenty, sytuacje, stany itp.
OdpowiedzUsuń"fotografowanie słowem" to bardzo trafne i podpisuje się )
UsuńKochane dziewczyny, dziękuję za Wasze komentarze i przychylność dla słów.
OdpowiedzUsuń