poniedziałek, 29 stycznia 2018

Kończy się styczeń sryczeń


Trudniej jest zebrać pieniądze na rehabilitację człowieka z SM - klik, niż na wyprawę w Himalaje, ale turnus rehabilitacyjny nie jest tak spektakularny i w sumie, to nawet rozumiem ludzi, a może tylko mi się wydaje. A często jest tak, że tylko mi się wydaje. Nie mam złudzeń, już nie. Jestem zmęczona już tym wszystkim.

14 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego tak jest, ale może czasami łatwiej zebrać to jedno (zwłaszcza, że na owo jedno pieniądze płynęły też z innych krajów) niż decydować, komu pomóc. Którą osobę wybrać, skoro nie można pomóc wszystkim. Kiedy oni tam decydowali, by nie iść dalej, my tu również mamy swoje małe kryzysy. Czy przelać na rehabilitację kogoś, kto żyje, czy na dziecko, które potrzebuje leków, by nie umrzeć. Ciężar odpowiedzialności nie jest mierzony lajkami i rozgłosem, a własnym wewnętrznym drogowskazem. Ale ja się nie znam, błądzę. Po ostatnim weekendzie też czuję się zmęczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to jakaś chwilowa niemoc, i przejdzie mi ten marazm. Co do wpłat, w tym problem, że na dziecko wpłaci każdy, na dorosłego - ludzie odwracają wzrok, chociaż na Himalaje już nie.

      Uściski Aniu, aby do wiosny :)

      Usuń
  2. Rozumiem Twoje zmęczenie Małgosiu. Doświadczam na własnej skórze podobnych historii. Choroba przewlekła, ciężka, to wysiłek nie tylko dla samego chorego. I sama choroba jest czasem najmniejszym problemem. problemem jest dostep do badań, do specjalistów, do leczenia i do rehabilitacji. Na to, co jest refundowane czasem czeka się latami. Więc sie nie czeka, tylko wypruwa flaki i portfel, żeby szybciej mieć wyniki potrzebnych badań, dostać się szybciej do specjalisty, a potem leczyć się i rehabilitować. Prędzej czy później każdy wymięka. Prosi o pomoc lub nie, bo nie każdy potrafi prosić. Z pomocą jest różnie. Zazwyczaj musi byc spektakularna diagnoza i dramatyzm sytuacyjny. "Zwykły" turnus rehabilitacyjny, jak piszesz, nie robi wrażenia. Tylko nikt nie bierze pod uwagę tego, że po latach zmagań z ciężką choroba, na taki zwykły turnus rehabilitacyjny, zwyczajnie już nie ma skąd wziąć funduszy. Zrozumie to tylko ktoś, kto sam się zmaga lub ktoś kto ma w sobie coś tak istotnego jak empatia. Życzmy siebie jak najwięcej zdrowia. I zwyczajnej ludzkiej życzliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Michała i nie mam wątpliwości, pomagam jak mogę. Państwo to bezwzględna maszyna, zaufanie do systemu straciłam już tak dawno, że nawet nie pamiętam dokładnie, który to był rok. Życzę Ci zdrowia pięknoto, bo wiem, że zmagasz się ze swoimi trudnościami. Być bogatym, jakie to proste rozwiązanie. :* ściskam ciepło.

      Usuń
    2. Michał choruje dopiero od dwóch lat. I to na najgorszą formę SM. Opisałam jego historię. Zachorował w wieku 35 lat, ze zwykłego faceta stał się upadającym po dwóch krokach staruszkiem. Ma oczopląs, problemy ze wszystkim, nie może już nawet czytać. On wyjeżdża na takie turnusy tylko w marcu. Raptem... drugi raz. Poznałam go w listopadzie 2016 w sanatorium. Tylko ja do niego podeszłam, inni patrzyli przerażenie jak młody, dwumetrowy facet z balkonikiem patrzy w podłogę.
      A nie ma renty, mimo przyznania największego stopnia niepełnosprawności, bo pracował cały czas na śmieciówkach. Ma 153 złote zasiłku na siebie i czuje się darmozjadem. I to nie on prosi o pomoc, tylko ja dla niego. Od roku z hakiem, non stop.
      Wklejam, Małgosiu mogę?
      https://skorpionwrosole.blogspot.com/2017/01/235-sos-dla-michaa.html
      https://skorpionwrosole.blogspot.com/2018/01/254-tu-sie-spiewa-i-tanczy.html

      dziękuję

      Usuń
  3. Szara codzienność nigdy nie osiąga szczytów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trochę odbiegając od temu, ale też o zmęczeniu i nie tylko

      http://sztuka-i-psychoterapia.blog.pl/2015/03/18/przyjaciela-nie-opuszcza-sie-nawet-gdy-jest-juz-tylko-bryla-lodu/

      Usuń
  4. Margo, nawet nie będę starała się tego jakoś ocenić. Sprawa Tomka Małeckiego była spektakularna, nagłośniona, żył tym cały świat, potem bohaterstwo naszych himalaistów. Ludzie działali tu impulsywnie, w emocjach, a jak Kalina pisze- szara codzieńność nie osiąga szczytów, jest nudna, nieciekawa, w sumie opatrzyła się, zobojętniła nas, bo i też na ciągłe takie bodźce jesteśmy wystawiani- ciągle ktoś, coś , gdzieś , na coś potrzebuje, a worek nie jest pełny.
    Dziś też mam doła, taki to lajf
    buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, Himalaiści uciekają w góry, są bohaterami i już, a chory na SM, adrenaliny nie podniesie, najwyżej cukier. Wiem to wszystko, ale nie rozumiem. Mam nadzieję, że Ci minie, tak jak i mnie.

      Usuń
  5. Niestety, każdy z nas ma tyle środków ile ma - w większości - niewiele. I trzeba rozsądzać komu pomóc. Tym razem Michałowi. I Jego Himalaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Marku :) dziękuję za każdą Twoją pomoc :*

      Usuń
  6. mniej to medialne ...też zasuwam od rana do nocy i nie mam czasu taczek załadować...martwie się, ze nie ogarnę wszystkiego do wyjazdu.
    ta historia mną też poruszyła i nie potrafie pozostać obojetna

    OdpowiedzUsuń
  7. 60% !!!!!!!!!!!!!! już jest!

    OdpowiedzUsuń