niedziela, 17 grudnia 2017

Mielona gorczyca



To jest taki moment: kończy się pewien etap ale w sumie się nie kończy, tylko zaczyna. Jednak w głowie powstaje coś w rodzaju złudzenia, czas wolny nie jest czasem wolnym, i mimo że siedzę przy moim pięknym orzechowym biurku, popijam kawę, w tyle głowy mocno punktują/znaczą coś myśli, trzy tysiące znaków na piętnastego stycznia i piętnaście szkiców różnych postaci. Liczba piętnaście i piętnaście. Czy tego chciałaś Małgosiu? Nie mam czasu na pisanie wierszy, nie mam czasu na inne zamówione teksty, mimo że siedzę przy pięknym orzechowym biurku i patrzę na książki, które nadesłano. Obserwuję stertę kartek zapisanych maczkiem po angielsku. Sterta jest o wiele potężniejsza od książek. Czuję, że idę w innym kierunku. Rob na zajęciach zwraca się do mnie, Asmy i Claire - dolls. Nie wiem, co mam z tą wiedzą zrobić. Asma śmieje się, że on nas zwyczajnie lubi. Wiem, że moje imię nie należy do najłatwiejszych, ale to jest okropnie seksistowskie i obmyślam plan, jak go pozbawić tego cynicznego uśmieszku. Na szczęście w przyszłym roku nie będę miała z nim nic wspólnego. Paddy mówi: wytrzymaj. Syn mówi: teraz widzisz jak jest na studiach. Córka: norma mamo. A Rob zerka przez moje ramię, wtedy pytam, o co chodzi, odpowiada: nie nic, tylko sprawdzam, czy wszystko rozumiesz.  


29 komentarzy:

  1. a ja myślę, że on po prostu Cię lubi

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem MM, przywykłam do szacunku, nie łapię głupich żartów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dasz radę:), bo kto jak nie Ty?
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  4. To raczej pisanie zadaniowe, lubię takie pisanie, jest dobrym ćwiczeniem, dyscyplinuje. Pisanie na konkretny temat i nie odchodzenie od meritum jest istotą tego, czym się zajmuję. Problem jest inny, kiedy mam napisać o sztuce, to jest piękne i przyjemne, kiedy jednak o czymś zupełnie odbiegającym od moich zainteresowań, muszę poświęć tej pracy więcej czasu. Tak sobie marudzę, bo po intensywnych trzech miesiącach, leżę pępkiem do góry i kwitnę, a chyba już zapomniałam jak to jest. :) ściskam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmiany przeważnie trochę bolą w trakcie, a potem przychodzą chwile, kiedy wychodzi się na prostą. Nie wiem, co bym zrobiła z takim zwrotem, też by mnie drażnił. Ale w obcych językach drażni zawsze trochę mniej, niż w ojczystym, to bym pewnie wytrzymała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak patriarchat jest tu mocno zakorzeniony i często panowie się zapominają... możliwe, że o tym jeszcze napiszę :)

      Usuń
    2. ha w kraju tutejszym tez jest głęboki patriarchat. niemniej nie daj się, nie daj sobie w kaszkę dmuchać Margo, ja w żadnym języku nie znoszę protekcjonalnych tonów !! a jeśli to ma być oznaka lubienia, nielubienia, podrywu albo erzac klepania po tyłku, to jeszcze gorzej !!! to zupełny brak profesjonalizmu delikatnie mówiąc.
      A teraz biurko i otoczenie ech moje klimaty ))))) cudo

      Usuń
    3. W tym rzecz, odwykłam od takich oznak lubienia. Życie nie znosi pustki. Kisses

      Usuń
  6. Wszystko przewalczysz. Jesteś bardzo zdyscypilnowaną kobietą Małgosiu. A poza tym jak sie lubi co sie robi ...to jakby samo sie robiło. Zmęczenie jest wtedy nagrodą, nie karą. A tam - przecież wiem że kochasz słowa, a i one lgną do Ciebie jak lukier do babki . Pozdrawiam przedświątecznie. Roma😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, tak, jakoś to będzie :) uściski i pozdrawiam buziaku

      Usuń
  7. znaczy się, że zarobiona jesteś po same uszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czuję angielskiego aż tak dobrze. Czy to jest odpowiednik polskiego "lalunia"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, lalunie 🤣

      Usuń
    2. Nie podoba się mnie :/

      Ale biurko i cala reszta dookola - BARDZO! Zlotoskrzydly nosorozec Baski, 3D-puzzle z domków i kazdy uchwyt przy szufladach inny :) Cudnie, cudnie!

      Usuń
    3. (szeptem mówię, bo się wstydzę: jestem uzależniona od domków...)

      Usuń
    4. Znam to uczucie Kalina i nie przyznam się ile ich mam.

      Diable, dlatego lubię siedzieć w domu :P

      Usuń
    5. Ha ha haaa! Ty sie lepiej przyznaj, ze sama nie wiesz, ile ich masz!
      (To do M. adresowane - chociaz, byc moze, tez do Kaliny? ;)))

      W interakcjach z dziwnymi ludzmi nie jestem dobra. A najlepsze odpowiedzi przychodza mi do glowy 2 dni po fakcie. Wiec doskonale rozumiem to siedzenie w domu.

      Usuń
    6. Przyznaję się :P nie wiem. Ale to miłe uczucie. Co do interakcji, to przygotuję się na kolejny raz. serio! :P

      Kalina, nie masz domku ode mnie, ale nadrobimy to! :P

      Usuń
  9. To zalezy jak on to mowi! kiedys w Caracas o maly wlos nie zderzylam sie na rondzie z jakas ciezarowka, wypadl z szoferki kierowca z piana na ustach, zobaczyl mnie , zlagodnial i powiedzial...muñequita! i mnie sie to bardzo spodobalo!
    sliczne mas biureczko, mozna patrzec i patrzec i podoba mi sie jeszcze ten Twoj swietny nad nim portret! Wesolych Swiat Muñequita!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie było miłe Grażyna. W tym rzecz, że kiedy żartujemy sobie i wypowiadamy pewne sekwencje obrazując w jakimś konkretnym kontekście, albo przy piwie ale nie przekraczając pewnych granic, z zachowaniem szacunku dla rozmówcy, takie uwagi są do uniesienia, ale w tym przypadku, wykładowca przekracza granice i nie ma znaczenia, jakie miał intencje. To nie był jego pierwszy wybryk. Gdybym go nie rozumiała, byłoby mi łatwiej :P

      uściski i moc przyjemności.

      Usuń
  10. Też mam problem z rozumieniem głupich żartów, szacunek to podstawa, jestem tego samego zdania. Biurko piękne i solidne. Wszystko co na biurku też mi się podoba i ten klimat twórczy , ach... Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, szacunek :) z Robem jeszcze dojdziemy do tego punktu :) Uściski

      Usuń
  11. Dobrze, że po spotkaniach z Robem (niekoniecznie tym konkretnym) możesz wracać do swoich Bliskich, do normalnych relacji, do robienia zdjęć, pisania, czytania, pieczenia chleba i do orzechowego biurka. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak nie działa Fibulo, nie jestem zaprawiona w udawaniu, że jest miło, kiedy nie jest. Oczywiście powrót do domu daje wytchnienie, ale zło zawsze wraca do tych, którzy krzywdzą.

      Usuń
    2. Niestety, nie mam przekonania, czy wraca... mam wrażenie, że błądzi, zahaczając o rewiry dobre, o które - według logiki - nie powinno.

      Usuń
    3. Możliwe, że Ci dobrzy ludzie, to tylko dobrzy są wg własnego mniemania, narcyzowatość nie pozwala im obiektywnie spojrzeć na siebie. Przymykanie oczu na zło, to też zło, a nie dobro. Każdy człowiek, który udaje, że nic złego się nie dzieje, jest również odpowiedzialny i tak samo zły, jak ten zły. Więc nic nie błądzi i nie zahacza. Czasami warto zrewidować poglądy i nie myśleć tylko o sobie.

      Usuń
    4. Rozpatrując to w odniesieniu do jednostek i tak bywa.
      Ale pisząc o wkraczaniu zła na rewiry dobra, czy może raczej na neutralne, myślałam o tragediach, wojnach, mordach...

      Usuń