Katarzyna Tchórz |
Zła się nie ulęknę. Natłok myśli,
opróżnione filiżanki, dopełnione tym, co nie pozwoli
zasnąć. Pewność, że szukanie oznacza znalezienie.
Nie tylko gra może wytrącić z równowagi.
Denerwujące loczki coraz częściej nie pasują do sukienki.
Ktoś nieprzygotowany umiera, potem odradza się po kilku łykach
grzanego wina. Inny podaje kubek z granatowym uchwytem.
Chociaż nie mogą mówić, trwają w bezruchu.
Mnóstwo w nich nierozpoznanego piękna,
odwróconej perspektywy. Przewrotnych pojęć.
Przychodzę prosto pod mur, bo tam usypiają ptaki.
Wolne budzą się i szybują, lądują zawsze z tej samej strony.
Mogłabym określać czas, gdyby nie chmury, poranne tęcze.
Leniwe koty uchodzą z życiem, psy z drobnymi śladami krwi
liżą rany. W tym samym miejscu, z którego nie mam odwagi
odejść. Żeby wrócić.
Z tomu Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu
Gorgeous.
OdpowiedzUsuń:) it's true :)
UsuńPiękne..
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBoję się tego obrazu...
OdpowiedzUsuńMam po nim ten właśnie natłok myśli, które nie pozwolą zasnąć...
A mnie on daje wytchnienie :)
Usuńobraz w połączeniu z wierszem wydaje się bardziej ognisty....
OdpowiedzUsuńO to chodzi :)
UsuńTak...
OdpowiedzUsuńPiękne są :) szukałam maków w okolicy, ale nie znalazłam. Muszę wysiać, może coś wyrośnie :)
UsuńMusisz:) Nie znałam tych maków ogrodowych wcześniej, a są piękne i dziwne, że tak sporadycznie na nie można trafić,a niezwykle rozkwitają i przekwitają...no te makówki są rozczulające:)
UsuńI wiersz i obraz. Lubię Twoje wiersze i Katki obrazy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńte kwiaty tańczą flamenco!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń