Krew i krew. Każdego roku latem
doświadczają się młodzi chłopcy.
Dziewczyna z końca ulicy okryta białym prześcieradłem
udaje głodną. Kiedy zmyjesz z niej lepkie rzeczy,
będziesz powtarzał do znudzenia, że rośniesz z miłości.
Życie za życie, morze śmierci - za nic.
Zamykacie drzwi na klucz. Szuflady.
Obrączki. Zdjęcia wykonane w pośpiechu.
Płomienie zabiorą, co chcą. Niebo przybywa i ubywa.
Tymczasem czerwoność roznosi się w podmuchach.
Tak silnych, aż tracisz oddech. Na brzegu.
W kałużach krwi.
czytając też tracę oddech
OdpowiedzUsuńUściski Alis :)
UsuńPoruszające.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzytając każde kolejne zdanie, wiedziałam o czym jest ten tekst, a potem traciłam pewność. I w następnym znowu wiedziałam, i znowu traciłam pewność. I ostatecznie wiem, o czym to jest, ale pewności nie mam...
OdpowiedzUsuńJedyna pewność, to śmierć!
UsuńZa mordy na grindwalach, za unicestwianie nosorożców, słoni i innych zwierząt, człowiek płaci karę. To zawsze jest wysoka cena. Ci wszyscy ludzie uciekający z płomieni. Pożary, które duszą. Powodzie, które topią. Inne kataklizmy. Młodzi chłopcy przechodzący inicjację, ale za jaką cenę?!
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, kiedy widzę, jak morze zmienia się w krwawiącą ranę jest mi smutno.
Usuń:***
Usuń