Wiersze o kochaniu wybierane z myśli. Pojednanie, lekkość piór, dystans, który rozsypuje się w blasku. Tęsknota. Uzależnienie, obojętnie, czy w głowie, po czasie, czy w czasie. Tak samo skręca palce i powoduje, że idę szybciej. Ty idziesz. Powiedz: dość. Jeszcze kilka razy dziennie, wewnątrz i na zewnątrz. W torfie, z wiatrem. Niby się odwracam, niby pada deszcz, właściwie mam tu wszystkich. Życie, cierpienie, soczystą zieleń, na szczycie menisk wypełniony osadem z łez. Krótkie odcinki dróg, żywopłot. Wycięte, wymoszczone bluszczem otwory, przez które kiedyś wyglądały dzieci. One lepiej rozumieją, co nas zbliża. Dźwięki z piosenek, ciekawsze od filmów wspomnienia, brak śniegu. Psy biegnące za stadem, wdzięczne za jedzenie, picie. Służą. Twarze stąd. Czasami odwracam głowę. Nie widzę innych domów – pełnych ryb i potomstwa bez imion. Wielkie słowa nie ratują. Nie zmienią historii. Przejażdżki donikąd. Dni znikają, chociaż ich nie pojęłam. Nowe nazwy, na przekór ścianom jeszcze nie utulonym obrazami. Czas określa ich rolę, stan i to, co kiedyś opowiedzą. Od początku.
niedziela, 16 lipca 2017
Poza oceanem
Wiersze o kochaniu wybierane z myśli. Pojednanie, lekkość piór, dystans, który rozsypuje się w blasku. Tęsknota. Uzależnienie, obojętnie, czy w głowie, po czasie, czy w czasie. Tak samo skręca palce i powoduje, że idę szybciej. Ty idziesz. Powiedz: dość. Jeszcze kilka razy dziennie, wewnątrz i na zewnątrz. W torfie, z wiatrem. Niby się odwracam, niby pada deszcz, właściwie mam tu wszystkich. Życie, cierpienie, soczystą zieleń, na szczycie menisk wypełniony osadem z łez. Krótkie odcinki dróg, żywopłot. Wycięte, wymoszczone bluszczem otwory, przez które kiedyś wyglądały dzieci. One lepiej rozumieją, co nas zbliża. Dźwięki z piosenek, ciekawsze od filmów wspomnienia, brak śniegu. Psy biegnące za stadem, wdzięczne za jedzenie, picie. Służą. Twarze stąd. Czasami odwracam głowę. Nie widzę innych domów – pełnych ryb i potomstwa bez imion. Wielkie słowa nie ratują. Nie zmienią historii. Przejażdżki donikąd. Dni znikają, chociaż ich nie pojęłam. Nowe nazwy, na przekór ścianom jeszcze nie utulonym obrazami. Czas określa ich rolę, stan i to, co kiedyś opowiedzą. Od początku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam Twoje pisanie, bo zawsze znajduję w nim przyciągające miejsca dla moich myśli.
OdpowiedzUsuńDziękuję Soniu :)
UsuńTo tylko piosenka
OdpowiedzUsuńwięc to był sen
piątkowy romans
rzucanie pięciu kostek
co piąta fala w oceanie
na jego skraju liczę
dwudziesta
cztery razy po pięć
jak twoje palce
dłonie i stopy odbite w piasku
nick cave i mark lanegan
śpiewają the weeping song
wracam brzegiem
pięć kroków od co piątej fali
wrzucam piątą kostkę
ocean ucicha i serce
"czasami odwracam głowę"
To prawda Margo, wielkie słowa nie ratują!
Pozdrowienie!m.
Czasami zatrzymują :)
UsuńPodoba mi się to "utulenie obrazami"
OdpowiedzUsuńNiedawno byliśmy w takim nieutulonym domu. Szare puste ściany. Niby wszystko ładnie pięknie, ale coś nie grało. To zimny dom - powiedział mój syn. Nieutulony - tak byłoby trafniej....
Ooo, no proszę, na coś to całe pisanie się jednak przydaje. Ucałowania Julio :)
UsuńMałe słowa zmieniają:
OdpowiedzUsuńdziękuję, lubię, miłego dnia :)
To jeszcze muzyka :) https://www.youtube.com/watch?v=v7k_uMzex2E
UsuńMiłego jutro BB :)
Dziękuję Małgosiu :) Miłego ...
UsuńMuzyka zmienia lub podkreśla klimaty ;-)
:)
Usuń