niedziela, 16 kwietnia 2017

Za oknem





Nie pokemony, a błękitne wieloryby szkodzą na śmierć.
Chociaż synowie śpią spokojnie i do szkoły zabierają kanapki
z chleba razowego.

Zamieniamy pisownię w telefonach jednym przyciskiem.
Z wiadomości o kodach, retrospekcji, głebokim żalu
wybieramy milczenie.

Ludzie nie wiedzą, czym jest śmierć, kiedy skaczą z mostu
albo z dachu. W liście jest coś o świetle otworu, może
o plikach, blinkach i o szkle, które nie wyglądało na szkło.

Poetka opowiada, jak bardzo nie lubi poezji.
Usprawiedliwia pijaństwo. Kłamie. Odwracam płytę
w analogu. Sklejam się, a krew brudzi kąciki ust.
Co mnie obchodzi cudza ulga, przerażenie czy pretensja, że nie jest
pierwsza, kiedy wciera krem w cellulit kształtnych ud i bioder.
Nie patrz - mamrocze. Jesteś wolny, jeżeli potrafisz się powstrzymać.
Od szkaradztwa, zmarszczek, narzekania na ból – drętwieję.

Aż w końcu przyszła wyczyścić pamięć, jak się przychodzi z wiosną.
Na domiar złego mięknę, mam w sobie ludzką godność.
Staroświecki charakter, zasady wyciekające z kręgosłupa.
Wygląda, jakby wszystko, co go okala, było mięsistym cieniem,
dopóki nie wzejdzie słońce. Wymyślną maszyną do znoszenia
wizji i halucynacji. Na jawie nikt nie zwraca uwagi
na ciszę. Różne formy życia.


6 komentarzy:

  1. przysiadam, czytam....
    zamyslam się

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja ciągle wolę świat na jawie. Tu mogę się zachwycić bez obaw, że zachwycam się iluzją. Tu mogę także pomóc, a nie tylko się martwić. Tu ludzie, z którymi rozmawiam, nie wyleją mi na głowę kubła pomyj tylko dlatego, żeby się poczuć ważniejszym.
    Ale cieszę się też, że są ludzie z sieci. Bo z niektórymi dobrze porozmawiać, dowiedzieć się, jak oni widzą świat. :*

    OdpowiedzUsuń