Od niechcenia. Zamalowuję kolejne płótno, które wydawało się wszystkim, co sobie wymyśliłam. Wieczorami oglądam filmy albo piszę listy do dzieci i podekscytowanej mamy. Ściągam ją myślami, powierzchnią energii, rantem ostatnich słów, do których nie będziemy wracać. Jakby to powiedzieć, żeby nie okazało się, że to wata słowna, do której przekonywałaś mnie przez kilka rozdziałów? Tyle w tym wszystkim gadżetów o efektach, poszukiwanie siebie w rytmie lasu. Bicie serca i pragnienie milczenia. Nazwiska autorów książek, księgarni, właścicieli barów. Ulice, po których z rykiem przetacza się tłum. To wszystko dla lepszego efektu, zwyczajna ciekawość, kto szybciej posługuje się wyszukiwarką Google, a kto przekazuje jako znak spokój i wspina się na górę, by ujrzeć zachód słońca. Później po omacku schodzi do szałasu i opowiada o sobie, by nie zapomnieć imienia, daty urodzenia, krainy pod powiekami. „Być w kontakcie” nic nie znaczy, gdy drzewa tracą korzenie, rzeki nurt, a zwierzęta kości. Te wszystkie sceny z fotografii, gdy milknie świat, a słońce wypala trawy (...)
apropos płócien, mam tak, ze widze to widze co ma być a potem długo musze czekac na to, zeby zamalować...
OdpowiedzUsuńże tak dosłownie sie odniosę. Czemu ostatnio wszystko czarno-białe? przecież u Ciebie wiosna?
A tak, próbuję się traz w ustawkach na czarno i biało :) światło ma znaczenie w takich odsłonach :)
Usuńoczywiście piekne te czarno- białe
Usuńt.
Teraz* dziękuję :)
Usuńehhh..... smutne, bo tak troche o sobie tu czytam, z tymi korzeniami i nurtem, wiecej nawet niz troche.
OdpowiedzUsuńNo ale co. Nikt nie obiecywal, ze zycie to lunapark, co nie.
Milego weekendu wam tam, wsród tej wiosny :)
A bo to jest fragment czegoś obszerniejszego :) wygadać smutki, to najlepszy sposób na spokój w głowie :)
Usuńo jessos Diable lunapark to dopiero strrraszne miejsce . brrrr ;))))
Usuńt.
Lunapark to i dla mnie szaleństwo :)
Usuńczasem wpadają mi w ręce rzeczy, które wiążą się z konkretną osobą czy sytuacją. Wywołują ciąg skojarzeń, wspomnień - i tych przyjemnych i takich, które najchętniej wymazałabym z pamięci. Te miłe wspominam ze znajomymi, sacząc wino z pękatego kieliszka na wysokiej nóżce. Te straszne wloką się za mną, wyłażą zza lustra, szczypią w oczy aż do chwili, gdy On wycierając nogi na drucianej wycieraczce wypłoszy je tupnięciem. Blakną wtedy i rozpływają się w powietrzu przesyconym Jego zapachem.
OdpowiedzUsuńAaaa no właśnie, wystarczy jeden dotyk i życie zaczyna wygładzać rysy. Tak, ten mój tekst zmierza w tym kierunku Bo :)
UsuńStaram się przypomnieć z czyich ust wypadło to "być w kontakcie"... Najczęściej nie moich. Może zdaję sobie sprawę, że to tylko cząstka wydarzenia, do którego nie da się powrócić?
UsuńA jeśli to osoby, które nie przemijają z miejscem, kiedy je spotykam milczę, bo pierwsze zarzucają mnie słowami "dlaczego" i wyrzutami, że nie ja. Kto pierwszy ten pozornie lepszy. Ja milczę, ale w środku wiem, że to wcale nie pomaga, uśmiecham się i myślę vice versa.
Prościej jest atakować, niż zrozumieć i rozmawiać. :)
UsuńTo tylko fragment jest obszerniejszej części, z którą miałam to szczęście się zapoznać. Bardzo lubię ten cykl i szkoda, że tutaj nie ma całości no i tych czułych troskliwych przerywników:) No ale Wiesz ja wciąż mam nadzieję na Twoją książkę prozą napisaną.
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe, ale to wiesz :) Dziękuję https://www.youtube.com/watch?v=OPe9F2QHAV4
UsuńNiby prozą, a poetycko:)
OdpowiedzUsuńTakie bonobo :)
UsuńCzasem wszystko czarno-białe i nagle przychodzi Twój wiersz, Twoje słowa które zakorzeniają się w głowie. Ściskam cieplutko.
OdpowiedzUsuńHm... coś takiego :) https://www.youtube.com/watch?v=WLKBOJ9jyQg
UsuńCoś takiego pięknie nastraja w black and white. Dziękuję Małgoś.
Usuń:*
UsuńSzczególnie mi się spodobało to "poszukiwanie siebie w rytmie lasu".
OdpowiedzUsuńTaki przyjemny oddech :)
UsuńNo właśnie, o tym myślałem czytając Twój inny post.
OdpowiedzUsuńCzyli można to sobie wyobrazić :)
Usuń