Mam nadzieję, że Anna przyleci kiedyś na Szmaragdową Wyspę i przekona się, jak tu jest. Do poczytania:
http://rcin.org.pl/Content/59157/WA248_78883_P-I-2524_kaluza-polska_o.pdf
Czekałam na znak
Zimne ręce, cień wypełzający z szafy.
Linie oddzielające deskę od deski, gwoździe zgięte wpół.
Sęki wypełnione szpachlą, lakierem. W kolorze pręgowanych kotów,
krawędzi łóżka, zagiętych kartek.
Wylizane wiatrem wgłębienia w skałach. Spękana
farba drzwi domów na Aranach. Przypominają
falę, która otwierała się na wysokości oddechu, by zapłonąć.
Szukałam potwierdzenia w opowieściach o bagnach,
liczyłam samogłoski u Heaneya, szukałam zawiłości deszczu.
Przyglądałam się człowiekowi z Tollund. Do kogo jest podobny,
jak może wyglądać miejsce,
w którym stanęliśmy w drodze do domu. Pachnie torfem. Ściska
w żołądku. Twarde połączenia, rdzawe rdzenie. Mleczne krówki.
Jeszcze się waham. Wpatruję w linię życia, pewna, że płycizna zniknie
ze słońcem. Pajęczyny. Owinięte wokół kostek, dookoła rzeźby.
Nie mogę przestać patrzeć. Jest jak mój nosorożec z szamotu.
Figura. Rysuję oczy i róg. Nogi na tle oceanu. Śmierć, chociaż nie wiem,
czym się nie stanie.
http://rcin.org.pl/Content/59157/WA248_78883_P-I-2524_kaluza-polska_o.pdf
Czekałam na znak
Zimne ręce, cień wypełzający z szafy.
Linie oddzielające deskę od deski, gwoździe zgięte wpół.
Sęki wypełnione szpachlą, lakierem. W kolorze pręgowanych kotów,
krawędzi łóżka, zagiętych kartek.
Wylizane wiatrem wgłębienia w skałach. Spękana
farba drzwi domów na Aranach. Przypominają
falę, która otwierała się na wysokości oddechu, by zapłonąć.
Szukałam potwierdzenia w opowieściach o bagnach,
liczyłam samogłoski u Heaneya, szukałam zawiłości deszczu.
Przyglądałam się człowiekowi z Tollund. Do kogo jest podobny,
jak może wyglądać miejsce,
w którym stanęliśmy w drodze do domu. Pachnie torfem. Ściska
w żołądku. Twarde połączenia, rdzawe rdzenie. Mleczne krówki.
Jeszcze się waham. Wpatruję w linię życia, pewna, że płycizna zniknie
ze słońcem. Pajęczyny. Owinięte wokół kostek, dookoła rzeźby.
Nie mogę przestać patrzeć. Jest jak mój nosorożec z szamotu.
Figura. Rysuję oczy i róg. Nogi na tle oceanu. Śmierć, chociaż nie wiem,
czym się nie stanie.
Rybicki, Smolarek i Wołoszyn nie przekonują mnie jako twórcy, to co piszą, to ściemnianie. Ale Elsner, Ty i Wiola Greg - bardzo. Nie rozumiem tego wkładania Rybickiego w główny nurt polskiej poezji. Facet, który nie potrafi się wysłowić, oprócz tekstu - daj na piwo. Może to właśnie taki nurt.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Rybickiego i Smolarek, więc wybacz, ale nie podeję się dyskusji. :)
UsuńNic nie tracisz Małgoś. Ryba - facet po polonistyce, nudny i potrafi wzbudzić troskę i litość.
UsuńA to już są plotki, a ja nie lubię ploteczek. Bye bye :)
UsuńDowodem na uniwersalny charakter poezji niech będzie to, że "mleczne krówki" mnie rozczuliły i przypomniały czas dziecięcych angin osładzanych przez mamę kupionymi spod lady cukierkami...
OdpowiedzUsuń:) to jest właśnie jedno z tych wspomnień, które i pachnie i ściska w dołu :)
UsuńU nas mówiło się na mleczne krówki - ciągutki :)
OdpowiedzUsuńMój dziadek tak mówił :)
UsuńZapach torfu i mleczne krówki, wszystko na linii życia... Widzisz to i czujesz, i jeszcze potrafisz opisać. ❤
OdpowiedzUsuńAle czasami się waham :*
UsuńMałgoś, co można dodać więcej. Po prostu uwielbiam. Mleczne krówki. Zapach torfu. Pajęczyny wokół kostek. Trudno stąd odchodzić.
OdpowiedzUsuńTo może Ci się też spodobać https://www.youtube.com/watch?v=z_OGwpczFWM
UsuńTo była dla mnie wzruszająca podróż. Dziękuję i ściskam <3
Usuń:)
UsuńPrzepiękny wiersz Margarithes...Jak dobrze, że "nie możesz przestać patrzeć" a patrzysz osobliwie, nie do powtórzenia...Uwielbiam zanurzyć się w Twoich myślach i fotografiach, pomagasz mi w bólu istnienia dostrzec cudne chwile... Przejrzałam ten tekst Pani Anny Kałuży. Szkoda, że nie zna Twoich wierszy. Byłoby ciekawe poznać kolejną o nich opinię, ale może kiedyś to zrobi... Przytulam i pisz, pisz...
OdpowiedzUsuńLubię czytać jej teksty, człowiek ma okazje skoncentrować się na innych :)
UsuńDziękuję Bogo, uściski ciepłe :)
:) a wiesz Margo, nie umiem recenzować poezji, publicznie, także zachowuję uczucia dla siebie...przepraszam.
OdpowiedzUsuńt. nie przepraszaj. Znajoma powiedziała kiedyś, że poezja jest na tyle dla niej intymna, że potrzebuje być z nią sama i wiem, że wielu ludzi czyta i nie komentuje. To normalne. Jak coś lubię wracam i wracam, nie potrzebuję do tego naukowych pism. Ostatnio sama niewiele recenzuję :) uściski ciepłe
Usuń❤️
OdpowiedzUsuńNie, no czerwone serce na blogerze.
OdpowiedzUsuń