środa, 9 listopada 2016

Takie tam




Prowadzę coraz mniej skomplikowane życie. Chociaż przygotowuję codziennie bakłażana i za każdym razem inaczej. Patrzę na dłonie, klawiaturę. Zerkam do pliku z wierszami i cóż... Nic sensownego się nie dzieje. Po pięciu latach pękła w kuchni nad stołem żarówka. Wyczerpują się baterie w generatorze kodów. Wiola napisała, to zrób sobie przerwę. Tyle że, jak zrobię przerwę, nie wrócę. Znam siebie. Nigdy nie wracam. Właściwie listopad zawsze działał na mnie w ten sposób. Ukazuje bezsilność wobec otoczenia. Rzeczy zwyczajnie psują się, a ludzie zajęci sobą, nie chcą wnikać w konstrukcje znaczeń, w kwestię wolności, ekologii i zasad. Przecież zasady nie są objawem wolności, jednak bez nich nie mam złudzeń, że będzie pięknie. Formalnie, to jeszcze jestem. Jednak rozwarstwiam się w tej plątaninie dni i pozostaję jedynie widmem tego miejsca.

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Minie listopad, będzie lepiej. Później przeżyć jeszcze styczeń sryczeń i luty sruty :)

      Usuń
    2. aaaa! styczenlutymarzec - dla mnie to jest najbardziej przechlapany czas.
      ale mija. wszystko mija na szczescie :)

      Usuń
    3. u nas w marcu już wiosna...

      Usuń
  2. bezsilność wobec otoczenia ...to jest mój cytat dnia. dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Przygotować codziennie bakłażana - za każdym razem inaczej - nieskomplikowane to nie jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest! Jeżeli gotujesz bez książki kucharskiej i masz wyobraźnię :)

      Usuń
  4. Listopadowa aura od zawsze jest dla mnie depresyjna. Ale też zawsze przechodzi. Może tobie też minie :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego roku mam nadzieję, że minie szybciej. Niestety, cykl, to cykl ;)

      Usuń
  5. Ale chyba bywa też żartobliwie i wesoło? Może takie błyski w ciagu dnia pozwalają naładować choć trochę Twoje wenętrzne akumlatory?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pociesza mnie to, że gdy minie już listopad, a potem jeszcze tych kilka paskudnych, zimnych miesięcy, to znowu będzie można boso po trawie...
    A dzisiaj za oknem mam rozwodnioną kaszę mannę spadającą z nieba... Gdyby chociaż ten śnieg padał przy plus 20 stopniach, mogłabym jakość to znieść... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszam się muzyką https://www.youtube.com/watch?v=mqgEbAQOmuI

      wodnista kaszka z nieba - słaba karma. Kto to w ogóle wymyślił! 20 stopni, to zniosę i kaszkę :P

      Usuń
  7. w listopadzie rzeczy psują się bardziej?
    i jak się okazuje ludzie też...

    bądź, już tyle lat wspierasz słowem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam to Kochana :( taka nasza wrażliwość, czy raczej nadwrażliwość. Uściski i do przetrwania ;).

    OdpowiedzUsuń