Nie wiem, kto je posiał,
ale rosną jakby pamiętały coś za mnie.
Są małe, jak główki od szpilek,
wystarczająco nieistotne, żeby przetrwać.
Listopad nie jest dla takich kwiatów,
a jednak się uparły,
nie w naturze, raczej w jej błędzie.
Pająki wyniesione z domu rozciągnęły nici
na iglakach, jakby to był nowy rodzaj schronienia,
nie dom, nie ucieczka, tylko pomiędzy.
Może tak właśnie wygląda miłość:
sieć, która się nie kończy na ścianie.
Albo pamięć, zapuszcza korzenie w powietrze.
Patrzę, gdy wiatr rozczesuje niebo,
nic się nie dzieje, a wszystko rośnie.
Niezapominajki mają swoje powody,
żeby być błękitne. Ja też,
chociaż nie potrafię ich wymienić.
Ziemia drży tylko wtedy,
kiedy coś próbuje się narodzić.
To brzmi jak przestroga,
a jednak czuję wdzięczność
za to, że wciąż możemy mylić życie
z jego początkiem.















Listopad ma swoje uroki... Kiedy wychodzę z pracy robi się ciemno. Ale na chwilę przed tym - niebo prześwieca mnóstwem kolorów przez czarne koronki drzew, które już zrzuciły liście... Bardzo lubię ten moment. Mam go tylko w listopadzie:)
OdpowiedzUsuńTo dobre momenty :) doskonale rozumiem, te chwile fajnie unoszą :)
UsuńZnowu czarujesz :*
OdpowiedzUsuńObiecałam :)
UsuńPiękne są. Przypomina mi się wiosna:)
OdpowiedzUsuń:) Wiosną to będą sea pinks :)
UsuńNie kojarze tych kwiatów, ale współczuję pająków. Najgorzej gdy sobie upatrza miejsce w tych pięknych kwiatach, roślinach, ktore chce sie zerwać. Pech!
OdpowiedzUsuńNiezapominajki są to kwiatki z bajki... kwiaty mojego dzieciństwa :) tutaj rosną dziko i są drobniejsze. A pająki niech sobie żyją, ktoś te muchy musi łapać :)
UsuńListopad i tyyyyle zieleni? Ach!
OdpowiedzUsuńSzmaragdowa wyspa delikatnie traci głębię, ale nigdy zieleń :)
UsuńDziesiąte zdjęcie - myślałam, że to jakieś białe elfy😊
OdpowiedzUsuńTak, są niezwykłe :)
Usuńtak sobie myślę, że piękną masz jesień Margo ...patrząc na te zdjęcia i ciepłą i słoneczną...pięknie uchwyconą
OdpowiedzUsuń