sobota, 8 października 2016

Trzy dni po

widok z Mullet na Achill


Odnajduję twoje zakładki w książkach razem z przepisem na łososia z grilla i irlandzki gulasz. Lubię ciszę. Kiedy czytam wiersze o wymordowanych wilkach, przerobionych na beczki angielskiej whiskey drzewach, zastanawiam się, ile krwi napoiło wrzosy. Dzikość znaczy granicę niemocy, jakbym przebywała w innym świecie i odkrywała szkodniki. Jeden po drugim. Lśniące łuski. Cienie wchłaniające przeszkody, nomadycznie określone wejścia i wyjścia. Siedzimy blisko siebie w jaskrawym kręgu światła odbitym od bazaltowych kształtów zatopionych w torf. Wilgotny zakątek, zimą zalewany oceanem. Po drugiej stronie wody góruje Achill. Widzę dzieci wypadające matkom z rąk. Snują się wśród pląsów i każą mieć się na baczności. Jacy oni byli? W miejscu zapomnianym przez Boga. Kurne chaty, przechylające się nad kamiennymi murkami talerze czarnego bzu. Nucimy zapomniane śpiewy. W oddali ujada pies. Sąsiadka wpatrzona w Żony Hollywood. Po drugiej stronie sterczy budynek zabity deskami. Turyści wysyłają kartki. Spiętrzone, zielone fale albo skoki ze spadochronu. Widać wyciętą Éire. Różowe kwiaty, dwie strony skały.

13 komentarzy:

  1. Od razu można otrząsnąć się z sobotniego zaspania. Mocne i lepsze niż kawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wydawałoby się, że różowe kwiaty nie mają mocy :)

      Usuń
  2. Obraz i tekst. W jednym udało Ci się uchwycić misterium, w drugim wyszłaś poza czas... Wędruję... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej mnie smucą te wilki i drzewa :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwie strony skały jak dwie strony pocztówki. Tyle do wyczytania. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Margo czytam Cię i słucham zawsze, tylko nie zawsze mówię do Ciebie...nie zawsze mam siły ))

    OdpowiedzUsuń
  6. O tych wytrzebionych lasach słyszałam, o wilkach nie....smutne to :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat ludzi :* https://en.wikipedia.org/wiki/Wolves_in_Ireland

      Usuń