czwartek, 25 sierpnia 2016

Pozostaniemy sobie bliscy

Ben Bulben

Mullaghmore
 Deszcz pojawiał się i znikał. 


Powinieneś chronić się przed deszczem, nie siedzieć w oknie. 
Nie nacinać ciszy, która wyprzedza zegarki. 
Tamtej nocy wyszedłeś i stałeś się najważniejszym mężczyzną. 
W domu pulsujące chwile przypominają o tobie dzieciom.

Wilgotne powietrze powoduje, że słyszę 
kroki tężejących ludzi. Posłusznie piją wino. 
Niczego nie można zakładać, gdy obezwładnia pustka.
A imię przybiera wklęsły kształt liter. 
Gubi się w bezkolizyjnych koleinach.

Wyprawiłeś się w świat. W granatowych spodniach, 
w ulubionej koszuli. Zimno wśród setek kwiatów. 
Chociaż odchodzę ze skuloną głową w cień klifu, szukam
pomysłu, by zatrzymać tamten brzeg. 
Ślady.

























16 komentarzy:

  1. Wow, what a flat-top.
    And you know I love clouds.
    Nice shots.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wiersz, jak zresztą wszystkie Twoje wiersze Małgosiu. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia, ostatnie trzy oceaniczno-oniryczne, piękne! A wiersz, za każdym razem przypomina mi ojca, wzruszam się, ważny, dobry i mocny wiersz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jeden wers tego wiersza napisany odręcznie, Twoją dłonią rzecz jasna. :-)

    OdpowiedzUsuń