Kiedy układałeś mnie na wodzie
palce marszczyły się jak liście, których nie zdążyliśmy
przycisnąć kartkami.
Dlaczego przez tyle dni nie spadła żadna kropla, nie wydrążyła
Dlaczego przez tyle dni nie spadła żadna kropla, nie wydrążyła
miejsca na błyszczącej szybie drzwi?
Śmiejesz się i miękną mi łokcie, chłonę zapach
czeremchy, jakbym wierzyła, że odzyskam pamięć
ciała. Gdybym wierzyła w grzech, straciłabym oddech?
Ufność dłoni, jeżeli linia życia przeciągnie linię śmierci
przez kciuk, warstwy paznokci. Splątani,
wysychamy od pierwszego krzyku.
Przez całe życie liczymy, ile razy ktoś zamknął nam usta
pocałunkiem, rozluźnił nasze pięści.
Grudzień 2013
Za każdym razem, kiedy czytam ten wiersz, mam wrażenie, że wszystko wokół mnie odpływa. Jakby świat był zaprogramowany, a Ty w idealny sposób tłumaczysz te wszystkie zawiłości. I zakończenie, które jest tak moco prawdziwe.
OdpowiedzUsuńBo teraz wszystko jest takie mocne, a może ja mocniej czuję :)
UsuńŁał!!!
OdpowiedzUsuńOdpłynęłam!
Piękny....naprawdę piękny....
Dziękuję Julio :*
UsuńUlotność, wdzięk tego, co trudno wyrazić słowami - udało Ci się to zatrzymać w tym pięknym wierszu.
OdpowiedzUsuńOby zawsze był przy nas taki ktoś :*
OdpowiedzUsuńI taki piękny wiersz...
Oby :* uściski
Usuń